Gdy ostatni raz tu byłam, byłam zupełnie kim innym. Jak to jest, że w ciągu półtora roku w życiu człowieka może się tak cholernie dużo zmienić. Powrót do przesłości, wspomnienia... Nawet nie zamierzałam dzisiaj czegokolwiek 'zwiedzać'. Doszłam do wniosku, po tym co zobaczyłam i przeczytałam, że nienawidzę siebie za to jaka byłam! Dlaczego gdy zawsze wchodzę na tą stronę dolatuje mnie tzw. 'klimat', który w innych przypadkach nie występuje?! Dlaczego to akurat tam? Czy to dlatego, że dla pewnej istoty byłam taka wyjątkowa? Było tak dobrze, było tak, po raz pierwszy? A gdy to wszystko sie rozp*eprzyło... Nie mogę słuchać tych piosenek, czytać tych zdań, oglądać teledysków, nie mogę tam wchodzić, ponieważ od razu czuję jakby mi ktoś sznurek na gardle zaciskał, jakbym starała się wykrzyczeć z całych sił 'wróć', ze łzami w oczach, które już nie chcą wypłynąć, a z drugiej strony jakbym w ogóle nie wierzyła, że coś takiego miało miejsce. Czuję jakbym czytała historię zupełnie obcego człowieka, który jednak gdzieś tam w środku mnie siedzi.
Tyle się zmienia. Jeszcze nie dawno trudno było mi się przestawić z daty. Był sobie rok 2007 potem 2008 i potrzebowałam paru miesięcy żeby nie mylić się, że zamiast '07 trzeba wpisać '08. A teraz? Dokładnie za dwa dni będziemy mieli 2010, czy trudno mi to pisać? Nie nic z tych rzeczy. Zbyt monotonnie, nie wiem o co w tym wszystkim chodzi. Staję się zbyt dorosła? Możliwe. Lecz pragnę cieszyć się z drobnych sytuacji. Chcę obudzić się rano z uśmiechem na twarzy i ogromnym entuzjazmem do życia. Chcę być nastawniona do życia tak jak kiedyś. Nie chcę mówić "znowu siódma, znowu szkoła !", chcę tak jak dawniej "i znowu szkoła, nareszcie ich zobaczę". Czemu to wszystko zmienia się tak z biegiem lat.
A uczucia? Coś co każdy nazywa stałym? To nie prawda. Jak mozna mówić "na zawsze" skoro nigdy tak nie będzie! Można chcieć i w to wierzyć, ale nigdy mówić z przekonaniem. Nie rozumiem, dlaczego w ogóle isnieje takie słowo. Słowo, które nadaje tak na prawdę sens życiu dwóch ludzi. Dwóch, którzy po przez uczucie, które wznosi je ku niebu jednoznacznie wierzą w słowa, które potem tak bardzo ranią. Których nie chciałoby się w ogóle wcześniej usłyszeć. Za które tak bardzo się nienawidzi. Chociaż z drugiej strony po prostu powinniśmy 'żyć chwilą' , tylko trzeba nauczyć się potem wszystko wspominać z uśmiechem na twarzy, jednak tylko nieliczni tak potrafią. Ja osobiście zanim tak się zachowam musze wylać łzy, których mi wkońcu zabraknie. Co mogę stwierdzić? Że moje jedno życie się już skończyło? Tak mam to nazwać? Moge i tak. Więc jedno, moje pierwsze życie skończyło się już na dobre. Co o tym myslę ? Myślę, że tak też miało być. Czy winiłam za to siebie? To przecież oczywiste. Nienawidziłam całego świata, nienawidziłam wszystkiego co przeszło mi przez dłonie, przez słuch, wszystkiego co było wokół mnie. A teraz, gdy już minęło trochę czasu, została radość, że skończyło się właśnie tak. Tak, że nadal mam! I to chyba jedyne co się uchowało " i nigdy Cię nie stracę " , bo bym sobie tego zdecydowanie nie wybaczyła.
Co teraz sprawia mi radość? Chociażby godziny przesiedziane z człowiekiem, w którym widzę bratnią duszę. Nie ma sytuacji, kiedy powie coś wbrew sobie by mnie nie urazić. Nie boi powiedzieć się słowa 'przepraszam' , nie boi się przyznać do błędu. Uwielbiam gdy dopada nas 'faza na przyszłość'. Albo sytuacja kiedy jestem zrozpaczona? Zawsze gdy poproszę o pomoc, otrzymuję ją. Zawsze gdy idę do niej zalana łzami, wychodzę odbudowana, pełna nadziei. Nie potrafię zebrać słow, nie chcę mówić, że będzie tak na zawsze, bo tego nie wiem. Nie ulega jednak wątpliwości, że chciałabym tego niesamowicie. A co z resztą? Działo się dużo, wiem jacy niektórzy są fantastycznymi aktorami. Jednak są też tacy, którzy pomimo paru miesięcy nieodzywania się, teraz wracają. Tęskniłam za nimi cholernie. Nie chcę pamiętać złych rzeczy, chce wspominać wszystko co dobre. Chce łapać to wszystko i wbijać, ugniatać tam na dnie mojej kompletnie nieznanej kryjówki.
Poza tym dzisiejszy dzień upłynie mi męcząco. Nieubłagalne spojrzenia na telefon, który wiem, że będzie milczał, a jego milczenie będzie doprowadzać mnie do szału. Dlatego jak zawsze w moim przypadku ucieknę do przyjaciół. Nie wiem co teraz czuję. Chcę się tego dowiedzieć ale nie potrafię, chyba nie potrafię. Może po prostu się boję. Ale "powiedz mi, że się boisz, wtedy będę pewna, że jesteś".
Podsumowując ten rok. Był najgorszym rokiem jaki chyba tylko mogłam mieć i był najlepszym jakim chyba tylko mogłam mieć. Czego mogę być pewna, do tej pory przez 12miesięcy nie zdazyło się w moim życiu aż tak dużo. Co przyniesie następny, na to moge tylko czekać.
Inni zdjęcia: :) dorcia2700Obiadek... halinam... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Biegus rdzawy slaw300