przy okazji tej notki chciałam się z wami przywitać. jestem Justyna, wcześniej pojawiałam się również z innymi opowiadaniami m.in : xxxmidnightxxx, zmianax i jeszcze w innych. tam pisałam inaczej i zwykle nudziło mnie to, więc nie wszystkie opowiadania są pokończone. teraz piszę tak jak mi się podoba. wiem, że popełniam błędy, ale nie jestem jakąś profesjonalistką. myślę, że jak będę ćwiczyć to się poprawię, a tym czasem chciałabym wam podziękować za opinie. i te złe i dobre : )
~ Justyna.
Rozdział 2.
- Jak dobrze. - sapnęła Zalia opadając na podłogę. Odkąd pamiętała po prochach zawsze miała taki zastój.
Ana wstała chwiejnym krokiem i doszła do łazienki. Spojrzała w lustro i zobaczyła siebie...z tym, że jakby około trzydziestki z poniszczoną twarzą, duszą i organizmem. Wyglądała tak od trzech lat. Miała siedemnaście, a wyglądała na dwadzieścia siedem. Jej kruczoczarne włosy do pasa zmieniły się w rozczochrane pasma sięgające do ramion. Ścięła je sama gdy była czysta. Jak nie brała różne pomysły przychodziły jej do głowy. Oczy miała zakrwawione, twarz wychudzoną i strasznie bladą. Była bardzo chuda bo praktycznie nic nie jadła.
- Jest jakiś nowy dostawca ? - spytała z łazienki, ale nie otrzymując odpowiedzi wyszła zn niej i podeszła do Zeli. Kopnęła ją w nogę, ale ta nawet nie zareagowała. Wzruszyła ramionami, wzięła kurtkę i wyszła na dwór nawet nie zajmując się przyjaciółką.
Narkomani nie mieli przyjaciół. Wpierali sobie tylko, że ich mają po to by nie być samotnym, żeby zachować jakieś pozory normalności. Gdy wyszła z domu od razu skierowała się do Dana. Kiedyś ze sobą chodzili, ale Ana z nim zerwała bo w czasie gdy był z nią, miał jeszcze dwie inne dziewczyny. Dana musiały otaczać kobiety i narkotyki. Tylko wtedy czuł się bezpiecznie.
- Cześć. - rzuciła na przywitanie widząc jak Dan całuje się z dziewczyną. Podeszła do barku nalewając sobie whisky. Przypatrzyła się parze, a gdy dziewczyna wyszła, Ana z politowaniem spojrzała na chłopaka. - Ale ty jesteś dupek. - powiedziała parskając i dopijając trunek.
- Do usług. - powiedział Dan i ukłonił się. - Co cię tu sprowadza ? - spytał wymijając ją i podchodząc do barku.
- Słyszałam, że Crips zszedł. Kto teraz ? - spytała patrząc na niego. Potrzebowała prochów.
- Będzie tam gdzie Crips. - usłyszała i wyszła bez słowa chowając drobne dłonie w kieszeniach kurtki.