1. Manhattan wake me up w kolorze 3.
Ja jestem z niego bardzo zadowolona. Nie trzeba nakładać go wiele żeby uzyskać efekt. Krycie ma dobre, dobrze radzi sobie z moimi cieniami pod oczami i ładnie je rozświetla. Świetnie stapia się ze skórą, nie widać, że pod oczami coś w ogóle jest. Na pewno kupię go ponownie, a póki co używam go na zminę z Maybelline affinitone.Ma ładne opakowanie i wygodną gąbeczkę do nakładania.
2.Maybelline affinitone w kolorze 02.
Od niego spodziewałam się większych efektów, ale tak czy siak jest całkiem niezły. Krycie ma minimalnie gorsze niż poprzednik, ale i tak radzi sobie z moimi cieniami, które nie są jakoś bardzo bardzo widoczne. Daje efekt takiej "świeżej" skóry, nie wiem jak to określić, ale chyba wiecie o co mi chodzi :D Jego niestety trzeba nakładać troszkę więcej, ale nadal dobrze stapia się ze skórą. Do nakładania również jest wygodny aplikator.Lepiej sprawdził mi się ten firmy Manhattan, ale myślę, że kiedyś jeszcze do niego wrócę :)
3. Catrice coverstick w kolorze 010 nude.
Jest to korektor w sztyfcie. Generalnie jest okej. Jakieś tam drobne zaczerwienienia czy wypryski maskuje całkiej nieźle, jednak nie jestem pewna czy poradziłby sobie z jakimiś większymi problemami. Krycie ma dość słabe jak na korektor. Jestem trochę zaskoczona (pozytywnie), bo kupując korektor w sztyfcie myślałam, że będzie bardziej twardy, ale okazuję się, ze jest to taka dość przyjemna maź, którą łatwo się rozprowadza. Jestem skłonna jeszcze kiedyś do niego wrócić, bo nie mam większych problemów ze skórą więc nie potrzebuję jakiegoś super krycia :)