Macie tu moje japy przed i po przemianie. Troszeczkę tęsknie za długimi, blond włosami. Marta Blondyna to Mata Blondyna. Nie twierdzę, że nie powrócę do blondu. A Wy co sądzicie, który kolor lepszy? ;> (haha, co za sondaż ja tu próbuje uskutecznić xd?)
Kolejny raz poszła rozkmina na temat przyszłości, na temat studiów itp. Chyba dopiero teraz dotarło do mnie, że za niecałe 3 miesiące będzie miało miejsce wydarzenie, które wpłynie na moje dalsze życie, obróci je o 180 stopni, ewentualnie będzie jeszcze bardziej do dupy. Trudno to pojąć. Czas nieubłagalnie szybko leci. Pamiętam jakby to było wczoraj, nasze spotkanie przed pierwszą klasą, pstryk i już jesteśmy maturzystami. Aż mnie ściska na myśl, że będziemy musieli się rozejść. To tylko 3 lata, niby nie dużo, ale jednak przez ten okres nawiązało się tyle znajomości, przyjaźni, było tyle nieprzyjemnych sprzeczek i kłótni, przy których polało się trochę łez, ale po nich następowały wspaniałe pojednania. Nie mogę powiedzieć, że zżyłam się z całą klasą, na pewno nie wywiązała się taka więź z kolegami jak z dziewczynami. Nie wyobrażam sobie poranków bez Andzi i jej banana na mordce kiedy widzi jak wysiadam z autobusu oraz totalnego nieogaru na matematyce! Angielski bez Wiktorii i jej udawanego ruskiego akcentu ?No way! Historii i polskich bez Magdy i naszych sekretnych wiadomości. To jest wręcz niemożliwe! Strasznie przytłaczająca myśl.
Okres naszej przygody w liceum można porównać do czasu oczekiwań na 100dniówkę. Średnio 2 tyg przed każdy już żył TYM wieczorem. Przyszliśmy wyszykowani, przeszliśmy szczęśliwie przez poloneza i nagle 6 rano. Te kilka godzin świetnej zabawy zleciały równie szybko jak te 3 lata w szkole. Tak wiem, pisze to jakbym była już po zakończeniu szkoły, ale naprawdę tak się czuję. Choć te wydarzenie lada dzień nadejdzie.
ja się pytam gdzie podziały się moje miliony z komunii?!!!!!!!
Ps. przeraszam za tragiczność zdjęć ;3