Tak jedno mogę przyznać, idealnie umiesz mieszać w głowach innych, w mojej również. Wiem, że to wszystko powinno się zakończyć moim jednym stanowczym ruchem, ale nie umiem, tak zależy mi. Ale czy może komuś zależeć na czymś co i tak nigdy nie będzie miało przyszłości, sensu. Zawsze kiedy zauważysz, że mi już przechodzi, że mam ochotę to zakończyć, obawiasz się że mnie stracisz i Ty też przez moment się starasz, ale jaki to ma sens, skoro oficjalnie sobie powiedzieliśmy, że już nigdy razem nie będziemy, że jesteśmy innymi osobami, mamy inne priorytety, ja chciałbym się wiazać, Ty chcesz jeszcze szaleć, spotykać się z innymi, sensu w tym wszystkim nie ma zupełnie ale mimo wszystko jakoś w tej chorej relacji tkwię już cztery miesiące. Tak chciałbym wrócić do tych pierwszych chwil w których widziałem, że Tobie też zależy, widziałem jakieś chęci, a teraz widzę je już na prawdę sporadycznie kiedy zobaczysz, że możesz mnie stracić. Wszyscy wokoło mówią mi, żebym to zakończył, nie niszczył siebie od środka, ale ja jakoś nie umiem, ta relacja mi nie odpowiada ale też nie chce stracić z Tobą kontaktu bo mimo tego wszystkiego, tych bolesnych słów, zachowań mi na prawdę cholernie zależy, szkoda, że zawsze tylko mi...
Nie uwierzysz, jak bardzo można być ślepym, karmiąc oczy oczekiwaniem.