Plastic Windmills 

Tu sobie myszon jest na zdjęciu. Ot, co.


Dobry dzień był! Wstałem jak zwykle z samego rana. O drugiej. Obudzony, przez telefon. Kłótnia z mamą. Jak zwykle. Nie obyłoby się bez kłótni w sobotę.
Przyszły te człowieki. Myszon z Kubusiem, który powrócił. :I
Zjadłem śniadanie i już nas nie było... Udaliśmy się na te snopki Kometowe. Jakże byłem zaskoczony. Takie fajne koło ze snopków a w środku "basen" z siana. Fajnie się skakało. Na pleczy. I w ogóle salta były. Ale musieliśmy iść stamtąd. Poszliśmy na drugą, skromniejszą miejscówkę. Przyszły Starówkowe dzieciaki. Pomogły nam budoować. Nie mam dobrego zdjęcia, by pokazać wam epickość budowli. Ale było fajnie.
Się zrzucaliśmy z dzieciakami. Ich pięciu na nas dwóch. :D
Później przyszedł Johanes. Nie wiem jak to się pisze.

Ale okazało się, że to pała. Nie chciał nam pomóc budować, bo powiedział, że będzie miał siano w butach.
Później gadaliśmy z nim po Angielsku. Ja gadałem. I na dźwięk słowa Ac/Dc powiedział "gej". W sensie, że pedalskie. I tak wszystkie zespoły. Począwszy od Black Sabbath, aż po Metallicę. Frajer jeden.
Zacząłem go tam bluzgać. Że sam jest gejowy i w ogóle.
On mówi, że słucha muzyki w ktorej dużo krzyczą. Grindcore kuna ;/
Ale szybko uciekł. Na BMX'ie. Swoim. A my wróciliśmy do zajęć. Trochę się powygłupialiśmy. Poprzewracaliśmy z Kubusiem i Myszonem. Ja jeszcze trochę poskakałem. I poszliśmy. Dostaliśmy woodę..
A później droga do domku. Wykąpałem się...
I jestem. :) 

Nie mam piosenki na dziś. :<


Saayoonaraaa! 


Lol. Bajerancka czcionka. :D