photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 2 LUTEGO 2014

muzyka jest zbyt głośna. rzucam wzrokiem przez pokój, gaszę światło, siadam, ściszam i zmieniam na tą, która przed chwilą przyciągnęła mój wzrok. od razu lepiej. wypuszczam głośno powietrze.jeszcze kilka poprawek naokoło mnie, kilka w głowie i mogę zacząć.dopijam resztkę wody, żeby mieć zaraz czym się rozpłakać. wiem, że dzisiaj dam w końcu radę. od kilku dni siadam tak samo, piszę kilka zdań, po czym klikam czerwony krzyżyk, mimo, że cały mój środek, łącznie z więzadłami których nie mam, krzyczą i wyrywają się, żebym w końcu skończyła i poczuła jakąkolwiek ulgę. piosenka się zmienia. jest ok, nawet bardzo. chyba lepiej trafić nie mogło, cóż...nie czuję nic. od dłuższego czasu. od takiego, że już chyba zapomniałam czym jest żal, gorycz, tęsknota czy zazdrość. nic z tych rzeczy już do mnie nie przemawia. siedzę tu sama i mi z tym dobrze. w pewnym sensie, ale dobrze. nie potrafię zrozumieć ludzi, którzy są tak bardzo podporządkowani tym bandyckim zasadom, jakby toczyli walkę o przetrwanie. zapominając przy tym o wszystkim tym, co pozornie mogłoby sie wydawać najważniejsze. nie czuję oparcia. nawet odrobiny otuchy, od tych od których wydaje mi się, że powinnam ją czuć.ciężko jest powstrzymać łzy, ale zaciskam zęby. najdziwniejsze jest to, że nie wywołują ich uczucia, bo już nawet nie boli mnie serce, tylko chyba ten oschły fakt. który jest niczym szorstki beton dla mojej twarzy, a ja trę z całej siły o podłogę, wiedząc, że to mnie niszczy. jak można chcieć od życia więcej, kiedy nie dostaje się nawet resztek z tego czego oczekiwałeś? czuję. chwila, chwila czuję. czuję jak to co się stało mnie dotknęło zimnym ostrzem skalpela wykrajając to, co trzymało mnie przy usprawiedliwianiu wszystkich naokoło. widzę jak na talerzu obok leży ten wielki kawał mięcha, w któym tkwią moje najwspanialsze wspomnienia. bezcielesne ręce, podnoszą delikatnie wieczko i zsypują je do malego czarnego kosza. zostałam z kawalątkiem czegoś co we mnie bije i jest tym tak bardzo zaabsorbowane, że nie ma już miejsca na cokolwiek innego, bo tego nie udźwignie. dla mnie to koniec. koniec zaufania, koniec współczucia i koniec podporządkowywania się. i w sumie dobrze, ani ja, ani moja psychoka, ani nic co jest związanego ze mną, nie uniesie tego dłużej. ale przecież to zadziało się w środku. jak mógł zobaczyć to ktoś, kto nie zamienia ze mną zdania w ciągu tygodnia? jak te przeszywające niebiesko-szare oczy mogły się wwiercić tak głęboko? jak mogły zobaczyć coś, czego inni którzy są o wiele bliżej nie widzą. i coś mi pika. małe światełko wybijające porosto spod mostka. między kolejnymi pompnięciami krwii do reszty ciała widać małą jedną literkę. kończącą mój alfabet. i tak przeraźliwie mocno świeci, jakby mi przypominało o czymś, czego nie mogę zapomnieć. o kimś, kto jest po prostu ważny. i jest ostatnią osobą, w którą pozwala mi zwątpić. a w środku czuję, że to nigdy nie nadejdzie. bo kiedy przetniesz sobie rękę brudnym szkłem, narażając siebie i te niebiesko-szare oczy na śmierć powolną przez tężec, (śmiesznie to zabrzmi) mieszając swoją krew nawzajem, to ona wpływa do Twojego krwioobiegu i tak jest tłoczona przez całe życie. chyba o to w tym chodzi. ktoś kto przepływa przez Twoje żyły, komory i przedsionki jest częścią Ciebie.

te oczy wcale nie są szare,
tylko poszarzały od kiedy je ostatni raz widziałam.

 

 

___________________________________

czasami wolę być zupełnie sam
niezdarnie tańczyć na granicy zła
i nawet stoczyć się na samo dno
czasami wolę to niż czułość waszych obcych rąk

 

wypuszczam powietrze cicho. czuję ulgę.
nieopisaną

Komentarze

~sssss Będzie dobrze :)
19/03/2014 1:31:05