Wreszcie w domu. Co by tu pisać? Nie działo się nic wartego pisania. Tracę tylko na czujności ale zrobiłem się spokojniejszy. Może to przez dzisiejszą kłótnię która zakończyła się przepraszaniem? Spuściłem z oka telefon i dałem w nim komuś grzebać. Zwykle pilnuję go jak oka w głowie bo jest jak pamiętnik.
Znowu boli mnie głowa i mam ochotę na trochę hałasu. Dziwne połączenie wiem.
W poniedziałek mam wycieczkę. To dziwne że o tym piszę bo może to potwierdzić kim jestem. Właściwie ostatnimi czasy mam to w dupie. W każdym razie ciągle czuję w kierunku wycieczki wątpliwości. Z drugiej strony znacznie się zmniejszyły więc jeśli utrzymam się w takim stanie przez jakiś czas... Może będę znośny?
Cholerne kłucie w czaszce. Czuje się jakby bombardowali mi mózg.
Duża dawka snu powinna dobrze mi zrobić.
Ogólnie nawet nie mam ochoty umierać. Zwykle myślę o tym kilka razy dziennie więc to dziwne.
Dzień nie był zły... dla odmiany...