Pojechał, zobaczymy się dopiero za tydzień... Szkoda bo nie będę miała się do kogo wtulić kiedy będę zasypiać, nie będzie z kim się powygłupiać i kogo podenerwować. I nie dostane buziaka na powitanie rano. Hm... Chciałabym się jeszcze raz napić z nim czerwonego wina, chce znów widzieć jak przykłada kieliszek do ust a następnie połyka niewielką ilość czerwonego płynu. Robi to tak urokliwie...
Kolejny kwiat od niego ma smutną główkę, będę musiała wyciągnąć go z wazonu i ususzyć. Cieszę się, że dostaje od niego kwiaty, niby są nietrwałe, ale jakże piękne. Nie tracą swojej pięknosci nawet gdy więdną, nie mając już tej swojej gracji, dumnie podniesionego kwiatostanu, i liści które kierują się ku górze. To nadal wyglądają pięknie, tyle, że smutno.
A tak to co jeszcze tu napisać, jutro cały dzień spędzam w mieście, pojechać na grób dziadków, kupić kwiaty, znicze, Cmentarz znów będzie pięknie wyglądał wpośród tysiąca kolorowych plamek. Nie mogę się już doczekać tego widoku. Ale wracając do jutra to później biblioteka i spacer ze znajomymi.