jutro 22 urodziny M. mam dla niego prezent i udało mi się utrzymać w tajemnicy co to za prezent, hurra!
mamy teraz urlop i jesteśmy w Polsce, a ja zamiast korzystać, cała się trzęsę od środka, ale nikt o tym nie wie. sama nie wiem o co mi chodzi, bo przecież wszystko gra a mi wali na dekiel i jestem wyjątkowo niemiła, a wcale nie chce. ostatnio przypominałam sobie wszystkie złe rzeczy. po co? bo jestem zdrowo jebnięta. przecież liczy się tylko tu i teraz i M. i przyjaciele i to, że chcę znów robić zdjęcia, i że mam dom. dom w Asbach. staram się utrzymać moją dietę i bieganie. dziś biegłam przy lesie i 10 całych długich minut wpatrywałam się w pomarańczową kulę zachodzącego słońca, ale nawet ona ani na chwile mnie nie uspokoiła. kiwam się w prawo i w lewo wpatrując się w jeden punkt. tak odpoczywam chyba, ale wolałabym uporządkować swoje drobne sprawy i żeby było dobrze. na dworze strasznie piździ, ale co. w końcu zima! nawet nie mam siły czytać tego co tu napisałam i sprawdzać czy wgl jakoś to brzmi. chcę się ogarnąć i zrobię to, bo jutro urodziny Misia i chcę by wszystko było najlepsze, a zwłaszcza ja chcę być najlepszą wersją siebie, dla niego, bo on na to zasługuje. cały ten tydzień będzie pełen spotkań z ludźmi, których towarzystwo sobie cenię. zrobię kilka zdjęć i postaram się zrobić je tak, jak gdybym nigdy wcześniej ich nie robiła.