Wracając dzisiaj z pracy czułam się jakbym wędrowałam przez własną głowę....w zamieci myśli tnących policzki ostrym, zimnym podmuchem. Każdy płatek śniegu był jak uderzenie w policzek od zapomnianej lub porzuconej chwili, takiej chwili która w połączeniu z innymi tworzy całość...całość czyli mnie...Wszystkie te myśli zostały tak rozsypane i pozostawione samym sobie, że jedynym ich wyjściem była zemsta na osobie, która nie potrafiła ich utrzymać, okiełznać i doprowadzić do ładu. Każdy podmuch wiatru był jak uczucie, które chciało dać mi policzek za bycie wredną jędzą. Każda kropla deszczu mieszająca się ze śniegiem była jak łza...jak miliony przelanych łez, przelanych w nocy, wsiąkniętych w poduszkę i rękawy koszuli...wszystko w mojej głowie mści się na mnie za to jak bardzo to wszystko jest nie poukładane...nie poustawiane na półkach...przez co nie można normalnie funkcjonować i żyć. Jakoś przedarłam się przez samą siebie aby wylądować tutaj w tym ciemnym pokoju ze słuchawkami na uszach wsłuchując się w najnowsze kawałki zespołu Hurts. Przedarłam się przez zamieć zamej siebie by wylądować dalej w miejscu w którym skończyłam zeszłego wieczoru...czyli zawieszona na włosku nadzieji podpalana niepewnością oraz bezradnością.
Jeden z demonów przeszłości, ten niezbyt porządnie zamknięty znów wydostał się na zewnątrz i miesza w tym wszystkim co moge określić jako ' ja'....całość mnie doszła kiedyś do wniosku...że jest niepotrzebna i, że nikt jej nie chce....nikt nigdy mnie nie chciał....to fakt jak to, że słońce wschodzi na wschodzie i tak pewne jak podatki. Nikt nigdy mnie nie chciał...nie na stałe...bawiono się mna a potem zostawiano...jak dziecko bawiące się miśkiem, który po pewnym czasie ląduje w ciemnym koncie sam i zapomniany...bo już nikomu niepotrzebny...
Ach to uczucie bycia komuś potrzebnym....kiedy ja to ostatnio czułam? To jedno z uczuć bezwzględnych i tak bezwarunkowych jak oddychanie czy bicie serca...i nikt sie tego nie wyprze...bycie komuś potrzebnym to jeden z fundamentów naszej osobowości prowadzący, a raczej budujący drogę do upragnionego i poszukiwanego przez wszystkich szczęścia. Samotność jest efektem tego, że dla nikogo nie jesteśmy ważni i nikt nas nie potrzebuje...nieraz, nie ważne ile z siebie dajemy ludzie nadal nas nie potrzebują. Jako dzieci chcemy zdobyć uwagę rodziców i rownieśników...jak nastolatkowie względnie dzieje się to samo...jako dorośli mamy już swój punkt widzenia i swój tok myślenia...ale jedno pozostaje niezmienne...nadal chcemy być komuś potrzebni.
Mnie nikt nigdy nie chciał...byłam zawsze jak porcelanowa lalka...niby twarda ale jednak sie kruszy...kruszę się z dnia na dzień i zamieniam w pyłek snieżny, który krąży we mnie i mnie wyniszcza tak jak woda wyniszcza skałę...powoli ale fundamentalnie w końcu zostanie zniszczona, zmieniona na zawsze, na zawsze pozostanie w niej ślad tego co sie kiedyś wydarzyło, tego co miało miejsce.
Człowiek został skonstruowany tak by nie zapominać...wszystkie myśli czy wspomnienia zostają...w formie maleńkiego pyłku ale zostają i potrafią przetrwać. Tej najgorsze wspomnienia trwają nadłużej i najpewniej...bo tak już jest ze podczas najgorszych chwil woda drąży skałę mocniej i pewniej.
Czemu nadal zastanawiam się co tutaj robię? Bo mam jeszcze ślepą nadziję, że mam czas...mam czas odszukać coś lub kogoś kto kiedyś stwierdzi: 'jesteś mi potrzebna już tak na zawsze'...ta nadzieja jest tak infantylna i delikatna jak pajenczyna, którą można jednym tylko drobnym ruchem rozerwać...Po prostu zawsze jest lepiej miec coś w co można wierzyć...lepiej mieć chociaż to coś niż nic.
Zostałam obdarzona przywilejem wolności...wolności cierpienia i bólu, który jest we mnie i trwać będzie...wolność ta w niczym nie przypomina tego co zachwalają samodzielni ludzie...wolność ta w dużej mierze kojarzy mi się tylko z samotności...jestem wolna a jednocześnie pozostawiona sama sobie. Tak to wygląda...czuję...czuję wiatr we włosach, podmuch na twarzy, ciepło i mróz...mróz mojego serca i mrok mojej duszy...czuję to wszystko i staram się trzymać to w ryzach aby mnie nie zniszczyło ostatecznie. Trzymam to ostatkiem sił bo tylko na to tych sił mi pozostało...
Śmieszne nie sądzicie? Osoba tak nieczuła i samolubna może odczuwać aż tak wiele...śmieszne nieprawdaż.
Zastanawiam się jak to wszystko ułożyć...samą siebie, jak to poukładać żeby żyć...ostatnio powiedziano mi, że powinnam dać sobie pomóc, przecież nie mogę sobie poradzić ze wszystkim...nie mogę ale muszę. Silna i niezależna kobieta? Nie...osoba która chce po prostu przetrwać...nikogo nigdy nie było i nie będzie ze mna na stałe...więc sama muszę sobie względnie radzić z tym co przynosi mi życie...względnie....bo i tak nie radzę sobie wcale...chyba nawet sama ze sobą. Zbyt wiele zamieci miało ostatnio we mnie miejsce, zbyt wiele burz i podmuchów...kązdy kolejny narusza moje fundamenty i burzy fragmenty mojej osobowości...pozostawiając mnie pustką samą w sobie...pustką czuąca ból.
'Postaw kolejny krok do przodu, potknij się, podeprzyj i wstań i postaw kolejny...nie bój się go. Nie masz pojęcia co czeka na Ciebie za rogiem...jaki duch czy potwór zaatakuje tym razem. Nikt nie wie nic na pewno...nikt nie jest pewny tego co ujrzy za kolejnym zakrętem. Całość zycia polega na codziennym podejmowaniu decyzji i codziennym przyjmowaniu ryzyka...ryzyka życia i decyzji, które potrafią zmienić całe nasze życie...zmienić nas samych i nasze fundamenty...'
'When my heart doesn't beat like it used to
It's so easy to see that I don't need you
But it's harder to say that to leave you, I needed a reason
I'm walking away cause I don't wanna face what I'm feeling
When I'm out of love, I turn and I run
But only you can make it better
Nothing will be bigger than us
When we're standing side by side...
When my heart doesn't beat like it used to
Inni użytkownicy: amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488nalna90vitusoslilly02niebieskadmajustkyuuban
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Wielkanoc pamietnikpotworaTradycyjny biał barszcz bluebird11*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz*** staranniemilczysz