Nienawidzę samotnych nocy. Nie potrafię zadbać o swoje dobro. Nie potrafię dojrzeć na tyle, bym mogła bez strachu spojrzeć w przyszłość. Nawet miłości nie potrafię przy sobie zatrzymać. Zabijam ją w sobie na wszelkie sposoby. Obawiam się przyzwyczajenia, stałości uczuć. Wszystkiego. Jestem chora na samotność, mimo tego że mam Ciebie. Całe życie z L4 w ręku. Dzień dobry, kocham Cie. Cześć, tak mi dobrze, lubię to. Tak naprawdę zawsze mam na myśli : czekałam, boję się, chcę żebyś tu został, nie ranił, dał szczęście, tylko o to proszę. Wiem, że moja pogoń za miłością jest odwieczną ucieczką od niej. To taki moralny paradoks mojego charakteru. Im bardziej chcę być doskonała, tym więcej moich niedoskonałości się ujawnia. Im bardziej pragnę się otworzyć, tym bardziej zamykam się w sobie i udaję obojętną. Boję się o siebie, bo wiem, że pewnego dnia zabraknie mi sił na walkę ze światem. I nie wiem czy kiedyś znajdę stały azyl. Może Twoje ramiona mi go zapewnią? Przestrzeń obok Ciebie jest moim terytorium, a Twe serce jest moim domem. Mam wspaniały plan - wspaniały widok na przyszłość u Twojego boku. Noce będą piękne. Bez samotności, strachu i bólu. Daj tylko jeden powód, by Ci zaufać, odłożyć L4 na półkę i zacząć żyć na nowo..