Zabij mnie, ale nigdy więcej mnie nie okłamuj.
Od jakiegoś czasu wszystko się układa. Co więcej, przestałam oczekiwać, aż pierdolnie. Zrobiło się łatwiej, niewiele oczekuję, wiele dostaję. Przestałam dać się wykorzystywać, to takie cudowne przestać być na każde zawołanie. Zaczęłam liczyć się sama ze sobą. I jest mi z tym dobrze.
Co do niego, to mniej uwagi = więcej uwagi. Zrobiło się luźniej, a jednocześnie zaczęło się zacieśniać. Nic nie rozumiem, ale jest dobrze.
A wiesienką na torcie jest genialnie chodzący Noreczek :)
Wasza szczęśliwa D.