photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 KWIETNIA 2014

Za każdym razem gdy poruszam temat wychowywania dzieci, babcia mówi, że mnie nie dało się wychować siłą. Po prostu, płakałam nawet przez podniesienie głosu w pomieszczeniu w którym się znajdowałam. Płakałam gdy widziałam cierpienie i jeszcze zanim ktoś pomyślał, by to cierpienie mi sprawić. I już chwilę później musiałam nauczyć się z tym żyć. Z bólem, ciągłym. Strachem, o wszystko. Nie przed, tylko o. Bo gdzieś dzięki komuś urodziła się w mojej głowie pewność, że należę do czegoś większego. Bardzo długo walczyłam, wiele upadków jeszcze przede mną, nikt nie zapomni, i nie przestanie mi wypominać tych, które popełniłam. 

 

Dlaczego za każdym razem, gdy sukeces odnosi ktoś dzięki mnie, ja czuje smutek. 

 

Smutek, że ja tego sukcesu nie moge odnieść, tego, który bardzo bym chciała. Brak skupienia? Bo kto ma taki cel, i czego potrzeba by go realizować. 

 

Dlacego jeszcze nigdy nie przyszło mi do głowy to, by realizować cele z perspektywy mojego cierpienia, dla mnie najokrutniejszą wadę przekuć w drogę do sukcesu, tylko jak pozbyć się zazrości o sukces innych (spowodowany niską samooceną-przecież wiem) i przedewszystkim nie pozwolić odlecieć swojemu umysłowi w sytuacjach dla mnie najgroźniejszych - wiadomo jakich. Trzeźwość umysłu jest tu kluczem. 

 

a tor i tak powstanie. 

 

Odwracam sie więc do lustra i nikomu nie pozwolę się zatrzymać. 

Poza tym,

może nie wszystko stracone?