Przybywam podbudowany. Po 6 miesiącach mieszkania wreszcie mogę powiedzieć, że powoli zbieram moje manatki z tego bałąganu, i jak feliks z popiołu powstaję na nowo złotym blaskiem opiewając wasze fałszywe twarze. Nie myśle tutaj o sobie, mnie nikt nigdy nic nie zrobił wystarczająco złego, bym cierpiał, no, może poza tym jednym wypadkiem, kiedy ktoś pokazał mi zbyt wiele, zakochany już będę w tym do końca, i od tego każda moja skala będzie się zaczynać, przekonajcie mnie, proszę, że ona również dodatnio się nie kończy, a nie tylko ujemnie. Chce przez to wszystko bronić ludzi, którzy w waszych oczach robią coś niemoralnego, sorry, ale w moich oczach to wy nie robicie nic konstruktywnego, narzekanie już dawno przestało być odbierane jako coś dobrego. Owszem, jeśli mówicie "patrz co ja zrobiłem, zobacz jaki ty jesteś beznadziejny" <- To narzekanie w dobrej sprawie, nieważne jak brzmi. A wy mówicie: "kraj, prezydent miasta, inni ludzie, oni wszyscy mają dać mi możliwość rozwoju, bo jak nie to się wyprowadzę!" i po ostatnim przecinku znacząco machacie paluszkiem grożąc (tylko komu?). Osobiście wolałbym, byście się nauczyli najpierw żyć, niezależnie z jakiej willi na wypizdowie przybyliście. O tak, chce poznać reszte ważego kolorowego życia, by przekonać się, że jednak ocena wam wystawiona jest trafna.
I jeszcze jedno. O jak rozbawiają mnie do łez twe gadki, naucz się wpierw cerować szmatki, myć swe manatki i sprzątać z kątów gratki, a wtem powiem Ci, że to i tak nie wystarczy. Ops, ktoś musi być jednak sam.
Takie rymki niewydymki.
Powiem wam kiedyś pewnie na dobranoc wszystkie bajki jakie o was stworzyłem.
A teraz wybywam, czytać książki, gazety, robić listy przychodów i wydatków, podręczniki męczyć i nie marnować już ani chwili.
O i maturka, rurka, ambitnie fest. Szkoda, że dla ciebie ambitne jest oddzielenie żółtka od białka.