Moje nowe opowiadanie. Mniej kontrowersyjne niż poprzednie. Jest już napisane całe, więc mogę zagwarantować, że całość ukaże się regularnie. Miłej letury!
Życie to największy dar...
-Halo? Mateusz? Możemy się spotkać?
-Nie sądze by był to najlepszy pomysł.
-Proszę Cie, nie mam nikogo oprócz Ciebie...
-Karmelina -kiedy usłyszał jak wymawia to imię znów poczuł, że miękną mu nogi. Jeżeli dopuści do spotkania, znów jej ulegnie -to pewne.- Nie, nie chce Cie widzieć. Nie masz już kim manipulować?!
-Przepraszam -w słuchawce usłyszał jej szloch- ja naprawdę nie mam nikogo.. Proszę, porozmawiajmy.-Nie spodziewał się takiej reakcji -na chwile stracił rozeznanie... Czy ona powiedziała proszę? Karmelina- imię pasowało idealnie z wyobrażeniem- nigdy nie spotkał drugiej tak dumnej osoby. A możne tym razem da jej się oprzeć? Przecież naprawdę go potrzebuje.
-Prosisz mnie o pomoc po 2 miesiącach w ciągu których dwa razy odpisałaś mi na sms-a?
-Proszę Cie o pomoc, bo tylko ty możesz uratować komuś życie, a dla mnie to wyjątkowo ważne. Zrozumiem, jeżeli odmówisz, bo bardzo Cie zraniłam, ale nie chodzi o mnie, a o małą istotkę. Ty decydujesz czy będzie żyć, czy nie.-Kolejna manipulacja, zagranie na uczuciach i sumieniu, jednocześnie ciekawość, która nie pozwoli mu zasnąć. Byłaby dobrym glina albo psychologiem...
-Jutro na wieży o 15-odłożył słuchawkę.- "CO JA ZROBILEM? Znów pozwolę by do mnie wróciła..."
***
-Dziękuje, ze przyszedłeś naprawdę, jestem Ci tak bardzo wdzięczna -rzuciła się mu na szyje.
-Nie poznaje Cie... Ty nigdy nie dziękujesz i nie prosisz, nie potrafisz też okazywać uczuć- nigdy pierwsza mnie nie objęłaś... W co gramy tym razem?
-Powinnam się obrazić, prawda? Zawsze tak robiłam.. Nie jestem tu by po raz kolejny wykorzystać Cie dla samolubnych korzyści. Chce tylko prosić abyś mnie wysłuchał.
-Pośpiesz się.-Jego surowy ton ją ranił, tak bardzo go kochała, nie miała wpływu na to, co się stało... Gdyby mogła cofnąć czas, może gdyby nie była taka zimna...
-Ranisz, wiesz? Twój zimny, surowy, stanowczy głos... Jak stal, jak nóż...
-Przestań i mów o co chodzi -przerwał jej, gdyby wiedziała ile kosztuje go nie okazanie żadnych ciepłych uczuć...
-Masz mnie za zimną i dumną, ale mylisz się co do tego drugiego- nie traktowałam innych z wyższością, ja się ich bałam. Tak! Wyobrażasz sobie?
-Yhm to nie zmienia tego, ze byłaś zimna chyba, że na to też masz wytłumaczenie...
-Myślałam, ze chociaż to rozumiesz -rozpłakała się -Tyle Ci mówiłam na temat tego ile facetów w życiu mnie skrzywdziło, a ty nadal nie potrafisz zrozumieć, dlaczego tak bardzo nie chce by ktoś mnie dotykał! Kocham Cie i oddałabym wszystko dla Ciebie, dlatego walczyłam ze sobą i pozwalałam się choćby dotknąć, złapać za rękę, objąć... Popatrz na mnie! Kochasz mnie jeszcze? Czy mam Ci tłumaczyć te 2 miesiące? Czy jest tego sens?
-Nie wiem- popatrzył na nią, ale zaraz spuścił wzrok, była taka piękna.
-Brzydzisz się mną?
-Nie.
-To dlaczego na mnie nie patrzysz?-Ogień w jej oczach zapłonął jak dawniej... "Wróciła moja Karmelina". -Teraz nic nie mów, aż ja nie skończę, okey?-Kiwnął głowa, a ona złapała go za rękę i położyła na swoim brzuchu... "Mój brzusio"-pomyślał-"nigdy nie pozwalała go dotykać -z resztą to nie był jej jedyny kompleks" i zdał sobie sprawę z tego jak jego piękność miała niskie poczucie własnej wartości.
-Jestem w ciąży.
-Co?! Przecież nigdy tego nie robiliśmy!
-Prosiłam byś dał mi skończyć...-Płakała
-Zrobiłaś to! Przez te 2 miesiące kiedy ja tęskniłem?! Z kim?! Wiesz w ogolę kto jest ojcem?!
-Nie wiem...
-Ty...-Nie skończył. Cały się trzasł. Wszystko się w nim przewracało.
-Zostałam zgwałcona!-Wykrzyczała i uciekła zapłakana. -A.. a.. ale jak? Karmelinko, moja kochana Karmel...- Stał blady, a kiedy do niego dotarło co się stało, wybiegł za nią. Szła wolnym krokiem w deszczu, lekka przygarbiona sylwetka cała się trzęsła.
-Karmel! Poczekaj!-Postać przyspieszyła kroku- Proszę, poczekaj- dobiegł do niej i ją zatrzymał.
-Zostaw mnie, nie chce nic od Ciebie.
-Tylko, że ja chce. Wiesz, ze jesteś piękna taka cała mokra?-Uśmiechnęła się przez łzy.-Ale twoja uroda może kosztować twe zdrowie, chodź do mnie -Zauważył jej strach -albo na kawę, co?-Nie śmiało kiwnęła głową.
Jeżeli znajdę czas to do jutra ;)
Użytkownik warkotek
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.