Ponieważ do końca terminu jest jeszcze wiele czasu, a ja wciąż piszę (chyba znalazłam nową wenę, ale to tajemnica ) Postanowiłam dodwać cały czas moje opowiadania, ten jest jednocześnie moim snem. Do oceny oddaję go wam, gdyż moja jest baaardzo krytyczna.
-Witaj milady-łagodne oczy w kolorze wzburzonego morza, a zarazem głębi oceanu rozbłysły na widok ukochanej przyjaciółki.
-Witaj milordzie-odpowiedziała drobna dziewczyna o ciemnych jak otchłań oczy i gęstych ciemno rudawych włosach.
-Co słychać u panienki?
-Ależ w porządku, drogi Karolu.
-Jednak widzę u Ciebie, moja droga, pewną zmianę. Oczy Ci błyszczą, a jednak gdzieś na dnie tych cudnych węgielków kryje się smutek, a może rozterka? Mylę się moja Pani?
-Och, Karolu, czy przed Tobą kiedyś się coś ukryło?
-W twoich oczach? Nigdy.-Umiechnął się do niej ciepło, a ona wpatrując się w ten cudowny uśmiech zapomniała o pełnym przepychu balu wokół. Już nic się nie liczyło, tylko te cudowne oczy i jasna czupryna.
-Wiesz dobrze, że jesteś mi bliski, a jednak, tak krótko się znamy...
jest, więc có-Tak Mirabel. Doprawdy, któż by pomyślał, że znam Cię zaledwie pół roku i 15 dni?
-Och ty i ta twoja dokładność...
-Jednak, wciąż nie wiem co Cię trapi?
-Czy byłeś kiedyś zauroczony? Ale nie tak z sensem, kiedy jesteś kimś oczarowany i znasz powdód swego oczarowania, lecz tak smiesznie.
-Co masz na myśli?
-Znasz lorda Bertha von Fretshera?
-Oczywiście
-Ostatnim razem kiedy tańczyłam z nim na balu, nucił mi do ucha moją ulubioną melodie, jednocześnie mówiąc, że jestem piękna. Wiesz właściwie, żaden mężczyzna nigdy mi tego nie wyznał.
-Oczywiście, że nie. Przecież to nie wypada, jesteś bardzo młoda, niedorosła do ożenku.
-Tak, wiem, ale on to zrobił.
-Czy znasz jego opinie?
-Oczywiście! Wiem doskonale, że jest to osoba nie godna mej ręki. Za wiele miałabym poprzedniczke-uśmiechnęła się
-Wiesz kim jest więc cóż dla Ciebie znaczy jego zdanie?-chce ukryć złość, ale Mirabel to nie umyka.
-Otóż to! Ale cóż poradzę? Serce nie sługa.
-Dobrze więc czyń co uważasz. Czy to twe jedyne zmartwienie?
-Och, Karolu! Me serce jest w rozterce, wszak połowa jest głupia i biegnie ku lordowi, ale druga... Druga jest oczarowana kimś innym.
-Przez wzgląd?
-Na charakter, mój kochany, nie znam innego tak ciepłego człowieka, mężczyzny.
-Któż to?
-Och tego nie mogę wyznać nawet Tobie. To mój największy sekret.
-Czy jest Cię godny?
-Godny jak nikt inny, ale nie dostrzega we mnie kobiety...
-Jest glupcem, jezeli to co mowisz jest prawda. Pamietaj jednak zes za mloda do ozenku i moze to go powstrzymuje przed odslonieniem Ci wlasnego serca? Mozliwe, rowniez ze go osmielasz.
-Karolu, skad mozesz wiedziec takie rzeczy?
-Z doswiadczenia moja pani, ty naprawde oniesmielaszz mezczyzne.
-Jednakze Berth nie byl oniesmielony.
-Och, ja mowie o mezczyznach.-Mirabel zachichotala.-Pojdzmy na balkon.
-Prowadz-usmiechnela sie zalotnie, a jemu serce zabilo mocniej.
-Powiedz mi co mam zrobic ze swoim sercem?-"oddaj je mnie pomyslal"
-Nic z nim nie rob, zauroczenie minie.
-Ja nie o tym.
-A o czym milady?
-Tu nas nikt nie slucha i nie widzi, mowze normalnie. Coz mam poczac z druga polowa serca?
-A co w niej czujesz?
-Chyba milosc, ale czymze jest milosc by to stwierdzic?
-Moglbym Ci powiedziec, gdyz sam ja odczuwam, wlasnie teraz na tym balkonie, ale dla kazdego milosc jest czyms innym.
-Kogo kochasz Karolu?-Lzy wezbraly w jej oczach
-Ciebie, najdrozsza.