Krążąc w błędnym kole nazywanym miłością, nagle się potykam o próg codzienności.
Wieczorami jestem nieobecna. I chociaż moje ciało można zobaczyć, dotknąć, poczuć, to tak jakby mojej duszy nie było. Wiedz, że wtedy oddaję Ci się cała.. Wszystkie moje myśli skierowane są do Ciebie. Wiesz. To nie jest tak, że w dzień o Tobie nie myślę, bo każdy najmniejszy szczegół mówi mi o Tobie, ale kiedy jestem sama, mogę bić się z własnymi marzeniami i próbować pokonać realia, a robię to tylko po to, by móc chociaż w najmniejszym stopniu poczuć Twoją obecność, choćby była gdzieś głęboko, zakopana pod szarą codziennością i tak ją odnajdę i tak odnajdę miłość, która pewnie nie istnieje..
Nasze marzenia zakopane pod stertą wacików od demakijażu tej plastikowej laluni zza rogu
Patrząc do przodu potykasz się o teraźniejszość, kierując się przeszłością, nie widzisz, co się dzieje i co wydarzyć się może, a patrząc w teraźniejszość, schrzanisz sobie życie , bo będzie niepoukładane, a jeszcze do tego nie będziesz wspominać& Więc jesteś w sytuacji bez wyjścia .. Czyżby ? A jest jeszcze trzecia opcja. Z głową w chmurach, nie zważając na otaczające nas zło, iść przed siebie, kieruj się marzeniami , snami, koncepcjami i miłością& Nawet tą niespełnioną.
Ukraść to sobie możesz mentosy w supermarkecie, mnie co najwyżej wyrwiesz serce prosto z tych niedoświadczonych jeszcze oddychaniem miłością płuc.
-Ja nie wiem ! Ze mną jest chyba coś nie tak ! Chyba jestem chora , czy coś &
- Jak to ?
- No bo jak tylko Go widzę moje serce wali jak szalone, w brzuchu się kręci, a oczy latają jak dolary w kreskówkach .
- No .. to rzeczywiście masz problem, jesteś poważnie chora, Kochanie &
- Na co, mamusiu ?
- Na miłość
- A da się z tego jakoś wyleczyć ?
- Tak, ale tylko wtedy jeżeli lekarzem będzie ten, przez którego masz te objawy.
- A co jeśli nie przyjdzie, mamusiu ?
- Wtedy& Wtedy kochanie, to już nie jest takie proste i czasami nie da się wyleczyć, ale czasami samo mija.
- Czyli co mam zrobić, mamusiu ?
- Nie wiem kochanie& Widzisz Miłość, to nie do końca choroba, to raczej żywioł. Zawsze jest inna i niestety nie zawsze taka jaką chciałabyś by była. Ale czasami jest przyjemna i nie uważa się jej za aż tak uciążliwą chorobę.
- To , to nie zawsze jest choroba ?
- Nie. Zobacz na przykład na mnie i tatę ? Czy według Ciebie , wyglądamy jakbyśmy byli chorzy ?
- No nie. Raczej szczęśliwi.
- No właśnie, Córeczko. I o to w Miłości chodzi, jest pewną chorobą, która nas nie opuszcza i czasami przeżywamy ją dość boleśnie, a czasami miłość jest pozytywną chorobą, którą mówią, że wyleczyć może tylko śmierć, ale nie wierz w te bzdury. Bo jeżeli miłość jest szczęśliwa, to nawet śmierć jej nie zerwie.
- Co chcesz mi przez to powiedzieć, mamusiu ?
- To, Kochanie, że jeszcze chyba troszkę za wcześnie na tę chorobę.
- Ahaa, no dobrze, obiecuję, że przez najbliższy czas postaram się nie chorować, ale wiesz& To zbyt długo nie potrwa, bo przecież choroba jak i szczęście przychodzi niespodziewanie, prawda, mamusiu?
- Tak, córeczko. A teraz śpij proszę, bo tatuś czeka na mnie z kolacją.
- Dobranoc, Mamusiu , bardzo mi pomogłaś .
- Dobranoc Kochanie, wiedz , że Ty mi także bardzo pomogłaś...
I możesz mi nie wierzyć, ale nie przeszkadza mi to, że jesteś skończonym idiotą& Że ranisz i bawisz się ludźmi jak marionetkami życie Cię tego nauczyło. Nigdy nie miałam Ci za złe, tego, że grasz w chowanego. Zawsze starałam się Cię usprawiedliwiać, nie ważne w jakich okolicznościach . Kiedy mówili mi zostaw, odpuść , mówiłam nie dam rady . Możesz myśleć, że sobie żartuję, że kłamię, albo nie dorosłam do tego uczucia , ale ja wiem swoje& Akceptuję Cię całego, wszystkie Twoje wady, całą Twoją przeszłość. Po prostu& Kocham Cię za to, że jesteś sobą. Może i draniem & Ale sobą, i wiedz, że zawsze chciałam być z Tobą&