Zakupy z Ash to zawsze fajna sprawa. Miło, że wpadło mi kilka nowych sukienek, szortów i dżinsów. Mam nadzieję, że będę miała je gdzie zakładać. Dziś muszę się spakować.
- O czym myślisz Annie ? Może nie będzie tak źle jak sądzisz... - Ohh, moja przyjaciółka chyba czyta mi w myślach.
- Jasne, nie będzie ! - wybucham - Tobie łatwo mówić. Ty zostajesz tutaj. To ja muszę się przeprowadzić do całkiem nowego miejsca tylko dlatego , że moi rodzice tak chcą ! Lily nie będzie tego pamiętała, jest malutka , a ja ? Dlaczego nikt nie pomyślał o mnie ? Dlaczego nikt nie spytał mnie o zdanie ? Może ja wcale nie chcę się tam wyprowadzać ? Och , może. Ja na pewno nie chcę ! Postaw się w mojej sytuacji. Co Ty byś zrobiła ?
Nawet nie wiem kiedy, a łzy spływają po moich policzkach.
- Annie... - zaczyna Ash.
- Co ?
- Ty myślisz , że mnie jest łatwo ? Jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Owszem, jest jeszcze Michelle, ale to nie to samo i dobrze o tym wiesz. - ton głosu ma łagodny, uspokajający - Mnie również będzie ciężko jak wyjedziesz. Będę sobie musiała poukładać wszystko od nowa. Ustalić nowy tryb życia. Ale to nie znaczy , że o Tobie zapomnę. Jesteś jak siostra. Będziemy się widywały możliwie najczęściej jak się da. W końcu nie lecisz na Marsa, tylko do Seattle.
W tym momencie już obie płaczemy, śmiejemy się i tulimy.
- Okej Ash, obiecaj mi skype'a codziennie !
- Obiecuję !
Idziemy do domu , po drodze wstępujemy po lody dla nas i dla rodziców i idziemy do mnie.
- Teraz pomożesz mi się spakować, okej ? - patrzę na Ash.
- Ech, okej Annie.
Wchodzimy do domu, wręczam mamie torbę z lodami i proszę :
- Zrób pyszne desery. Idę się spakować.
- Dobrze. - mówi mama.
Kiedy jesteśmy w moim pokoju, znowu się rozklejam.
- To nie na moje nerwy...
- Kochana, wyobraź sobie ,że to tylko długie wakacje.
- Wakacje bez powrotu...
- Myśl pozytywnie.
Pakujemy prawie wszystkie ubrania, niektóre zostawiam na podróż. Chowam albumy, pamiątki i książki. Mama woła nas na deser więc schodzimy.
- I jak ? Spakowana ?
- Tak , jakoś poszło. Chociaż mam wrażenie , że i tak czegoś zapomnę.
- Ta, byle nie głowy.
- Mamo!
- No już , siadajcie i jedzcie.
W tym momencie wpadam na fantastyczny pomysł.
- Mamo , a może Ash by dzisiaj u mnie spała ? Ostatnia pidżama party ?
- Pewnie skarbie.
- Mogę Was odprowadzić na lotnisko jak chcesz. - wtrąca Ashley.
- No jasne! - odpowiadam równo z mamą.
Zapowiada się fajny wieczór. Włączymy pewnie jakąś komedię romantyczną i będziemy wspominały naszą przyjaźń od początku. Cóż, będzie potok łez, ale lepsze to , niż siedzenie samemu.
Od autorki :
nie podoba mi się ta notka , ale musiałam coś dodać. chęć napisania czegoś była silniejsza :D