photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 WRZEŚNIA 2013

Ab Aeterno

FUTUROSPEKCJA

 Przyszłość, czas bliżej nieznany.

Hamada, podziemia.

 


Trzęsąca się ziemia zwiastowała niechybne zawalenie się kompleksu, po którym biegł Kapłan, a w oddali za nim kobieta w długich do pasa czerwonych włosach. Wibrująca ziemia, ledwo pozalała zachować równowagę podczas biegu, a kolejne wstrząsy powtarzające się cyklicznie co około minutę przybierały na sile. Jarek przebiegł przez ogromne drewniane drzwi, które ledwo szło ruszyć, lecz zanim udało mu się je zamknąć i zasunąć zasówę, przez drzwi ledwo dysząc udało się jeszcze przecisnąć kobiecie w czerwonych włosach.

- Kapłan! Nie możesz tego zrobić - zamilkła na chwilę, w skutek kolejnej fali trzęsień - oni są przekonani, że to jest najgorsze możliwe wyjście!

- Nie! Oszukali nas wszystkich, czas to zakończyć Cosima, rozumiesz? - złapał ją za ręce i z śmiertelnie poważną miną rzekł: - To sie musi skończyć tu i teraz, a później jeśli wszystko wróci do normy, wrócimy do naszych żyć. Rozumiesz?

Płomiennowłosa kobieta spojrzała na towarzysza niedoli z niedowierzaniem i smutkiem w oczach, przekrecając głowę raz w lewo raz w prawo, jakby chciała wszystkiemu zaprzeczyć:

- Jarek... To może pójść nie po twojej myśli... Myślałeś nad konekwencjami?

- Gdyby Edison myślał o konsekwencjach, po dziś dzień tkwili byśmy w ciemnościach! - oderwał się i zaczął biec na drugą stronę holu w kierunku korytarza z rozwidleniem, gdy coś uderzyło w drewniane drzwi z niespotykaną siłą - Zatrzymaj ich najdłużej jak się da, kup mi troche czasu - krzyknął - Ja pędzę do Obserwatorium!

Cosima zaparła się o drewniane drzwi, które Kapłan zamknął, a sama kobieta zdawała się być w jego oczach już tylko czerwonym oddalającym się punktem. W końcu dotarł do rozwidlenia. Kamienisty korytarz wskazywał na dwie podpisane drogi, każda z nich oznaczona inaczej. Pierwsza, jako Obserwatorium, druga zaś jako Kazamaty.

- Obserwatorium... - mruknął Kapłan pod nosem - chcieli byście.

Tak rzekł i obrócił się w stronę korytarza prowadzącego do Kazamatów, jednak zanim opuścił rozwidlenie dało się słyszeć przerażający dźwięk, wydobywający się jakby z trzewi nadnaturalnej istoty, przypominający coś pomiędzy przeraźliwym skowytem a jękiem - dźwięk ów dochodził z ściężki podpisanej jako "Obserwatorium". Kapłan obrócił się spowrotem w kierunku ścieżki, próbując utrzymać równowagę przy kolejnym trzęsieniu. Gdy to ustało zmrużył oczy i zaczął się wpatrywać w korytarz, co mogło wydać ów dźwięk. Chwilę milczenia przerwał dźwięk tąpnięcia dochodzący wyraźnie z dalekiego korytarza, po którym dało się słyszeć bardzo głośne przybliżające się kroki gdzieś zza odległego zakrętu. W końcu, światła zawieszone na ścianach zaczęły kolejno gasnąć - od najdalszego, coraz bliżej w stronę Jarka, którego twarz już nie była taka skupiona; wypełniało ją przerażenie, które wraz z przypływem adrenaliny podpowiadało jedno: uciekać.

Tak pomyślał i zrobił, rzucając się w ucieczkę do korytarza oznaczonego jako droga do Kazamatów. Droga jaką przebył po niespełna minucie i kolejnej fali trzęsienia zdawała się trwać wieczność, a ciemność wypełniająca korytarz wlokła się za nim nieprzyjaźnie coraz bardziej zbliżając się, lecz już niedaleko był ratunek: w oddali, widać było salę i gigantyczne mosiężne drzwi. Kapłan przebiegł przez nie i pociagnął mocno za drzwi, zatrzaskując je wraz z zasuwą tuż przed tym jak zgasło ostatnie światło w korytarzu. Wraz z dźwiękiem zasunięcia się zasuwy, przyszło potężne uderzenie prosto w wielkie wrota, które Jarek własnie zatrzasnął.

- Przez te drzwi, nie przejdziesz, Operatorze!

Oddech. Tego właśnie teraz potrzebował, lecz zaczął się rozglądać po wielkiej owalnej komnacie w której się znalazł. Zataczając się ze zmęczenia zaczął odczytywać kolejno napisy, na kolejnych mosiężnych wrotach, które zdawały się gdzieś prowadzić. Pierwsze wrota podpisane były "Aetheris". Spojrzał na nie, burknął coś pod nosem po czym przeszedł do następnych, podpisanych "Mundus".

- Mundus... - szepnął, spoglądając w górę ze zdziwieniem, gdyż trzęsienie w owej Hali wydawało się być o wiele słabsze - to chyba nie to...

Kolejne wrota napisane miały na sobie "Inferno".

- Ach... To z pewnością nie to...

Minął też z milczeniem wrota, których napis zwiastował "Artificii Belli" oraz "Propitiatorii", aż dotarł do drzwi z napisem "Iniqui Ab Aeterno Ad Infinitum". Nad tymi wrotami przystanął i zaczął się wpatrywać w nie z wyraźnym uśmiechem. Drzwi te miały w sobie dziurki, każda opisana innym słowem, na cztery klucze, oraz klamkę. Poza tym w przeciwieństwie do innych drzwi, nie miały zdobień, lecz same wzmocnienia.

- Byłeś tu od zawsze, tak? Ale nie po nieskończoność... - tak Kapłan powiedział i wyjął pierwszy, czerwony klucz. Dopasował go do pierwszej dziurki z napisem "War". Gdy tylko przekręcił zamek, dało się słyszeć ciche stuknięcie, a wielki owalny hol wypełniło ciche łkanie wielu głosów. Nie czekając, wyjął drugi biały klucz i wsadził go do dziurki "Pestilence", a lament wielu głosów przybrał na sile, jakby obok było kilkadziesiąt płaczących osób. Nie oglądając się za siebie, wyjął trzeci, czarny klucz i dopasował go do dziurki podpisanej jako "Famine". Ledwo przekręcił klucz, a jęki zamieniły się w krzyki poplątane z płaczem. Wyjął czwarty klucz; tym razem szary i włożył go do czwartej dziurki "Death". Przekręcił klucz a jęki stały się nie do wytrzymania - jakby miliony dusz zaniosły się w jednej chwili krzykiem ostrzegającym przed tym, co znajduje się po drugiej stronie drzwi, ich głos był jak tysiące igieł przeszywających ludzkie ciało. Mimo tych przerażających dźwięków, Kapłan zbliżał swoją dłoń do klamki, a z każdym centymetrem bliżej niej, wrzaski przepełnione bólem i cierpieniem stawały się coraz głośniejsze. Rzekł:

- Mam cię - chwycił za klamkę.

(CDN)

Informacje o wampiryst


Inni zdjęcia: *** coffeebean1Księga locomotiv Zapiekanka w środku,smacznego. halinamStasic duchem obecny bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Fix me milionvoicesinmysoulArchiwum X pustkawarzona