photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 MARCA 2016

What Is And What Should Never Be

"IWONA"

 

2009r.

 

Wrocław - Kozanów

To był piękny słoneczny dzień w pełni lata. Piękno przyrody przyciągało w sposób wyjątkowy, swoimi bogatymi odcieniami zieleni, a bezchmurne niebo z pozoru nie mogło zwiastować nic złego i negatywnego. Ludzie pełni miłości i szczęścia, przechadzali się pośród gęstwin otaczających wkoło Odrę, niczym bezmyślne lustra paradujące w tę i spowrotem oczekując aby ta chwila trwała, pożerając każdą chwilę jakby miała być nieskończona w swym trwaniu; co jednak nigdy nie może się zdażyć. Wszak nie ma chwil nieskończonych, a jedynym co nieskończone jest czas samym dla siebie, a ograniczony dla wszystkiego co wkoło. Pośród tego obrazu sielanki, Jarek i Iwona szli polną drogą na piknik i osiedli nad zatoczką, po której pływały łodki motorowe z kolejnymi lustrzanymi odbiciami chwytającymi każdą chwilę. Z oddali obserwował wszystko Człowiek w Czerni, wpatrując się w to jak para rozlewa herbatę i zajada kanapki na niebieskim kocu rozłożonym nad nadodrzańską gęstwiną. Sięgnął on po źdźbło trawy i obracając je w palcach zaczął mu się przyglądać jakby staraj się w tej małej roślince dostrzec nieskończoność czasu, którego - jak sam poczuł - zaczyna powoli brakować tej dwójce którą obserwował.

- Czułem że się zjawisz Kaufmann - rzekł spokojnym tonem Operator, wpatrując się wciąż w źdźbło trawy - czuć smród twojej niedoskonałej egzystencji bardziej, niż świnie w oborze.

- Ciebie również miło widzieć - odparł Kaufmann, przysiadając się metr od Człowieka w Czerni, jakby starał się go nie dotknąć, aby uniknąć czegoś zaraźliwego. Obrócił głowę w stronę Jarka i Iwony, po czym zapytał:

- Zastanawiam się zawsze w takich sytuacjach, jak to jest że choć jestem niewidomy, widzę. To tak jakby los szykował coś przewrotnego.

- Jesteś zatem głupcem jeśli wierzysz w los. Wszystko, absolutnie wszystko jest ciągiem przyczynowo skutkowym. Ona nie zachorowała dlatego że chciała lecz dlatego że ktoś podjął złą decyzję. On zaś, wcale nie staje się coraz bardziej zły, bo tak chcieliście czy ma ku temu predyspozycje. Jest po prostu słaby i z każdym kolejnym dniem słabnie coraz bardziej.

Kaufmann zacisnął mocno rękę na kolanie, po czym sięgnął po piersiówkę i pociągnął z niej znacząco:

- Mam nadzieję że mu się powiedzie. Bardzo w to wierzę, bo chce widzieć jak cierpisz wieczność doganiając wiekiem czas. Kiedy mu się powiedzie, wkońcu stąd znikniesz i będziesz jak kiedyś zamknięty po calą wieczność.

Człowiek w Czerni przerwał na moment obserwowanie trawy, którą obracał w rękach i z pełnią spokoju spojrzał na swego towarzysza. Wpatrywał się w niego przez dłuższą chwilę aż ten odwzajemnił spojrzenie. Patrzyli się tak na siebie dłuższą chwilę, aż Operator rzekł:

- Kiedy skończę z nim, ponownie zabiorę się za ciebie i dokończę to co zacząłem. A gdy będę wolny, mój śmiech dosięgnie cię w każdym piekle do którego trafisz. A teraz patrz na to, co wyczułem i dlaczego tu siedzę. Oto rozpoczynie się początek jego destrukcji i rozpadu tego związku. Oto twój czempion zamiast misji, wybierze za moment piwo z kolegami, coś czego też nie potrafiłeś sobie odmówić gdy już zgorzkniałeś.

Oboje spojrzeli w stronę Jarka i Iwony; sielankę przerwało oświadczenie Jarka:

- Dobra skarbie, ja muszę już lecieć, mam pare spraw do ogarnięcia. - zapakował telefon do kieszeni i zaczął się podnosić z koca.

- Ale dopiero niedawno się spotkaliśmy. Nie poświęcasz mi w ogóle czasu...

- Nic nie poradzę, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.

Iwona rozpłakała się. Niewinne łzy ciekły po jej twarzy, a Jarek podszedł i przytulił ją próbując otrzeć je z twarzy, która jeszcze przed chwilą była uśmiechnięta, lecz teraz wyrażała nieskończony ból i zawód.

- Obiecuję że wkrótce będę miał dla ciebie więcej czasu... - szepnął Jarek - obiecałem coś i muszę tego dotrzymać.

- Narobiłam się tych kanapek, targaliśmy to taki kawał... Zarezerwowałam całe popołudnie - lamentowała Iwona, zanosząc się płaczem.

- Spokojnie, wkrótce spotkamy się. Zapraszam do siebie, zdzwonimy się. A teraz zbierajmy się, pomogę ci to zanieść do domu...

Człowiek w Czerni z tą samą znudzoną miną, wstał i zaczął odchodzić:

- Jeśli nie chcesz przegapić kolejnego ważnego momentu, zapraszam za cztery dni na Hallera, będę obserwował z ławki naprzeciwko jego bramy.

Kaufmann nie odparł nic, patrzył tylko jak Jarek i Iwona oddalają się a ich sylwetki giną w gęstwinie drzew.

To był ostatni piękny słoneczny dzień w pełni lata.

Informacje o wampiryst


Inni użytkownicy: alexcvbogna123lollypoplollypopolejtoxddderwa22protectyourauraelmariachi28921lordmagriffy93gandaharbulkazpasztetem


Inni zdjęcia: Pierwszy wypatrzony elmarWiosna pamietnikpotworaKlasztor ściana frontowa bluebird11Udany poniedziałek dawste:( szarooka9325... maxima24... maxima24... maxima24Osioł Boży bluebird111409 akcentova