Trudne decyzje, natłok uczuć, myśli. Nie wiem. Zdecydowanie nie wiem. Niby najlepiej, ale czegoś brak. Chyba zbyt wiele wymagam. Mimo wszystko szczęście, ale do jego pełni dosyć daleko. Bez żalu, bez gdybania. Zwyczajnie. Najprościej. Coś w stylu Bolta, chyba zdecydowanie za szybko. Nie do końca wiem co siedzi w moim sercu, a jedyna osoba, która zna odpowiedź, która przez tysiąc dni nie zrobiła nic a nic, ma mi za złe, że decyzja nie padła na właśnie tą osobę. Za długo czekałam, tłumaczyłam. Ale może właśnie tego teraz potrzebuje. Z drugiej strony wiem, że nie moge, nie chce zostawiać tego co mam teraz, bo gdzieś w środku czuję, że to chyba wszyscy ci ludzie zawarci w jednej osobie. Nie mam pojęcia dlaczego właśnie sie rozpłakałam, czy to z bezsilności czy raczej z radości, że w końcu znalazłam to, na co czekałam tyle czasu. W głowie mam większy rozpiernicz niż w miejskim kiblu. Zawsze lubiłam proste decyzje, szybkie i precyzyjne. Ciekawe gdzie sie zgubiłam. Mój Bożeee.. Chyba pora chociaż troszeńkę odciąć sie od świata. Stara dobra metoda powinna zdziałać cuda. Prosto przed siebie. Dobranoc.