photoblog.pl
Załóż konto

                                                          ***Dzień po wizycie Kyle'a u Jass***                 ***Z perspektywy Kyle'a***

 

Nie mogłem tego dłużej ciągnąć. I tak jak Jass się dowie to nie będzie chciała mnie znać, nie mogłem też jej oszukiwać. Od momentu kiedy ją zobaczyłem wiedziałem że to ta. Ta jedyna. Tylko niestety długo wcześniej wpieprzyłem się w to gówno. Czas z tym skończyć. Zadzwoniłem do swojego szefa. 

- Sorry, ale ja wypisuje się z tego. Nie mogę jej dłużej oszukiwać. - powiedziałem na wstępie. 

- Zwariowałeś ?! Jesteś z nią blisko. Bliżej niż ktokolwiek z nas. Nie możesz tak po prostu zrezygnować. - usłyszałem zdenerwowany głos w słuchawce. 

- Nie zwariowałem. To koniec. Więcej nie wykonam żadnego zadania. - odparłem, po czym zakończyłem połączenie. 

Postanowiłem, że powiem o wszystkim Jasmin, dusiły mnie te wszystkie kłamstwa. Musiała w końcu poznać prawdę, musi wiedzieć, że to ja wysyłałem część wiadomości, że to ja obkleiłem jej korytarz zdjęciami. Brałem w tym udział. 

Naszykowałem się, powoli przygotowywałem się również na to, że już nigdy nie spotkam tak wspaniałej dziewczyny, że to ostatni raz ją zobaczę. Będę się starał, żeby mi wybaczyła, ale cóż wszystko przyjdzie z czasem. Wziąłem kluczyki od samochodu i wyszedłem z domu. Odpaliłem samochód, już chciałem ruszyć kiedy nagle ktoś zasłonił mi oczy jakimś czarnym materiałem, a do ust i nosa przysunął szmatę z jakąś substancją. Wstrzymywałem jak najdłużej powietrze, jednak miałem wybór albo zaczerpnąć oddech, albo się udusić. Zdecydowałem się na to pierwsze. Wtedy już wiedziałem co to za substancja. Nic bardziej mylnego. Do połowy twarzy została mi przytknięta chusteczka nasączona chloroformem. To była kwestia chwili kiedy przed oczami zrobiło się czarno, a wraz z tym uleciała ze mnie cała świadomość. 

 

                                                                                                             *** 

 

Obudziłem się z silnym bólem głowy. W pomieszczeniu było ciemno i pachniało wilgocią. Jedynie księżyc rzucał niewielką poświatę przez małe okno przy suficie, które z resztą było okratowane. Było słychać szmery i szepty, które dochodziły zza drzwi. Zorientowałem się, że leżę w przepoconych ubraniach, na śmierdzącym materacu, na którym gdzie niegdzie były ciemniejsze plamy. Jedno mogłem stwierdzić. Był wielokrotnie używany.  Zamek szczęknął i do pokoju weszło trzech zamaskowanych, barczystych mężczyzn. Zamknąłem w pośpiechu oczy, udając jeszcze sen. 

- Co z nim zrobimy ? Za dużo wie. - powiedział jeden bardzo niskim głosem. Nazwałem go w myślach Silny

- Trzeba mu wyczyścić pamięć. - odpowiedział drugi, który również otrzymał ksywkę Żabson, jego głos był podobny do rechotania żaby. 

- Jest tylko jeden sposób. - odparł trzeci. 

Słyszałem szmery i szuranie, ale nadal nie otwierałem oczu. 

- Może...niech o tym... zadecyduje, a nie ... - tym razem zwracali się do siebie szeptem  i niestety wyłapywałem tylko co drugie słowo. 

- A co z jego komórką ? - dopytywał któryś. 

- Spokojnie zająłem się już tym. Ta laska tak go znienawidzi, że po tym wszystkim nigdy nie odzyska pamięci. - zaśmiał się jeden z nich. 

Niech oni nawet się nie zbliżają do Jass. Znajdę ich wszystkich i powybijam gołymi rękami. Nawet jeśli moja ukochana nie będzie chciała mieć ze mną kontaktu to i tak będę czuwał nad jej bezpieczeństwem. Do końca moich dni. 

- A kiedy wróci szef? Chciałabym już skończyć z dodatkowym ciężarem. - burknął Silny. 

- Powinien być za...- podświetlił zegarek, który rzucił niebieską poświatę na cały pokój. - jakieś dwie minuty. 

Po jakimś czasie do pomieszczenia weszła kolejna osoba. Jak się później okazało było to jednak dwie osoby. Kobieta i mężczyzna. Kobietę znałem. Znałem te perfumy. Znałem ten głos. 

- Drodzy Panowie, nie mam czasu na zbędne gadki. Muszę zająć się swoją kobietą. Dlatego też nie będę poświęcał czasu zbędnemu balastowi. Zajmijcie się nim porządnie. Ma żyć, ale nic nie pamiętać. Zrozumiano?! - wrzasnął, poczym wyszedł i trzasnął drzwiami. 

- No to cukiereczku czas na Ciebie. - usłyszałem nad uchem głos Żabsona. 

Później czułem już tylko jak okładają moje całe ciało pięściami, nogami, jakimiś przedmiotami. Próbowałem się zasłaniać ale nic to nie dało. Każdy minimetr ciała promieniował bólem. Prawdopodobnie miałem też obrażenia wewnętrzne i głowy. Swoją drogą pokój wirował wraz z tymi ludźmi. Było mi niedobrze. Nie mogłem o niczym myśleć tylko o bólu. Nawet o kobiecie którą kochałem. Niestety nie mogłem sobie przypomnieć jak wygląda.

                                                                                                          CDN 

............................................................................................................................................................................
Miłego czytania. Komentujcie, pozdrawiam Vivian147

 

Dodane 15 WRZEŚNIA 2016
508
wojnaoswiat Świetne :D
16/09/2016 22:22:32
malaczarna2001 Nieźle...
15/09/2016 22:27:52
Junior matmoxd Genialne <3
Super napisane. Z niecierpliwością czekam na więcej.
15/09/2016 21:18:38