No więc dzisiaj szkoła spoko, chyba 7 osób z klasy bylo. Polski nudno, francuski beka hahahahaha, 

SZAMPON! Przyroda apel, w-f "siatka" z Sylwia, Szymonem i Cieciorem, matma spoko i infa też. 

O 16 dwór z Natu i z Karoliną, byłyśmy na 83, chłopaki akurat grali więc podziwiałyśmy Kamila *___*

Około 20 do domu, pojechałam z mamą do babci,zjadłam pierogi z jagodami mmniam<3 Wieczorem 

mecz oczywiście bo jakby inaczej, przyznam, że w pierwszej połowie zwątpiłam w wygraną Hiszpanii

i oczywiście niesłusznie, najlepsi zawsze i wszędzie! :) Fabs i Iker moimi miszczami, haha! 

I Hiszpania w finale, obronią tytuł, muszą. Biedny żeluś się popłakał i wraca do domu, chociaż go nie

lubię to jakoś mi się go żal zrobiło, źle ze mną. A tymczasem się wkuriłam bo okazało się, że Ani

nie będzie nad morzem, ciekawe co będe robiła. Siedzę i słucham muzyki, jutro chyba pójde do szkoły

tylko na próbę i na zakończenie bo nie chce mi się wstawać ale zobaczę, dobranoc :3