Kiedyś przychodzi czas na refleksję. Wtedy jak w romantycznym filmie siedzimy w cichym miejscu, odciętym od osób trzecich, gdzieś gdzie w tle odbija się od scian cicha melodia, gdzieś gdzie jest szaro i ponuro. Wtedy myślę o tym co miałam i jaką wartość straciłam. Wciąż myślę o jedym i tym samym. Zaprzepaściłam to uczucie, które każdego dnia budziło mnie promieniami słońca próbującymi wedrzeć się przez zasłony , mimo ,ze za oknem lał deszcz. To, co jak ciepły wiatr próbowało otulić zziębnięte usta. Nie ważne ile łez wyleję i przez ile godzin, wiem ,ze nic nie zdziałam nie działając. A co jeśli juz za późno...