Nie wiem, dlaczego tak jest, ale zawsze, kiedy mam dobry kontakt z m., to z ojcem mi się nie układa. I w drugą stronę. Był dziś. Przyniósł mi to, o czym przez tyle czasu mu trułam. Jutro ma przyjść. Powiedział, że przyjdzie. Tyle, że on dużo rzeczy mówi, a mało robi. Chyba po nim to mam. A jak nie przyjdzie... to sama spróbuję. W końcu m. będzie szła do pracy, to nie będę się wstydzić, bo będę sama.
Ferie mi się dopiero zaczęły, a już mam wrażenie, że je zmarnuję, bo albo prześpię, albo przesiedzę przed laptopem.
Ostatnio słucham non stop jednej piosenki. Jak to jest, że będąc smutna, słucham czegoś co mnie dobija jeszcze bardziej i mimo, że dobrze wiem, że przez to się jeszcze pogarsza, to nie mogę przestać?
Czytałam coś dziś. I znów zrobiło mi się smutno i nie mogłam się powstrzymać. Ale m. nic nie mówiła. Czasami w ogóle nie zwraca uwagi. Ale to po części dobrze. Po części.
Od "jakiegoś" czasu nic nie narysowałam. Oczywiście, pseudo-postać z kocimi uszami się nie liczy, bo rysowałam ją z nudów i kredką, w ogóle sie nie angażując, co poskutkowało tym, że wyszło jedno wielkie nic.
Nic też nie napisałam od... tygodnia jakoś. Nie potrafię się zmusić.
Wstaję rano i wmawiam sobie: "po południu coś zrobisz" i kładę się albo właczam laptopa i trwonię czas, a kiedy zbliża się godzina trzynasta-czternasta, mówię sobie : "wieczorem masz czas". Ale nadchodzi wieczór i wtedy kładę się zmęczona do łóżka i zasypiam. Zmęczona... czym właściwie? Przecież nic takiego nie robię. "Jutro też masz czas, możesz to zrobić jutro. "Jutro" przecież ci nie ucieknie". Chyba żyję tak już od tygodnia. To trochę męczące. I zabawne. Bo jak mogę czuć zmęczenie, jeśli nic tak naprawdę nie robię?
https://www.youtube.com/results?search_query=hollywood undead lion final fantasy&sm=3
"...możliwe, że on po prostu nie chciał stać sie "dorosłym"?
Stanie się "dorosłym" jak wszyscy było zbyt przerażające,
wiec zdecydował się na zawsze pozostać dzieckiem.
Dzieckiem, które do końca dni będzie wierzyć w magię."