13 lat temu, 10 sierpnia moja babcia przyniosła do domu białą, zagubioną, schorowaną, puchatą kuleczkę. Myślała że przyniosła mi szczeniaczka ale to nie był tylko szczeniak - to był Redan, mój najlepszy przyjaciel. Od tamtej pory 10 sierpnia był dla mnie niezwykłym, wręcz magicznym dniem, każdego roku obchodziłam go wyjatkowo i wiedziałam że w tę noc, noc spadających gwiazd i spełniających się życzeń, dzieją się niesamowite rzeczy. Co roku spotykało mnie coś niekoniecznie miłego ale zawsze wyjątkowego i nadającego silny pęd mojemu życiu. W tym roku spotkała mnie ona.
Rayka jest zupełnie inna niż był Redan, jest odważna, towarzyska, nie szczeka, nie boi się zupki chińskiej, śpi w łóżku i uwielbia siedzieć na kanapie. Całkowite przeciwieństwo pod każdym względem. Ma za to coś co za każdym razem sprawia że wspominam Redana - oczy. Kiedy w nie patrzę czuje dreszcz na plecach i widzę w mojej głowie dzień w którym pierwszy raz zobaczyłam Redanka.
To ona mnie wybrała. Czy wierzę że to drugie wcielenie mojego Redana?
Wierzę, że mogę dać wspaniałe życie jeszcze jednej pięknej duszyczce.