Byłam wczoraj na koncercie Timberlake'a. Był ktoś z was może? Było naprawdę niesamowicie. Uwielbiam go od dziecka, spełniło się jedno z moich największych marzeń. Na koniec zaśpiewał Mirrors. Od razu łzy wypłynęły mi z oczu; śpiewałam razem z nim. Zawsze w smutnych chwilach tego słuchałam i przypomniało mi się wszystko. Mimo tego było pięknie, dziękuje bradzo!
Jutro od czasu 4 lipca widzę się z moją terapeutką. Chcę skończyć tą całą jebaną terapie. Nie mogę się skupić na niczym. Będę musiała nakłamać jej prosto w żywe oczy, że nic złego się nie działo. Wszytsko było dobrze, jem w miarę normalnie. Jaka jest prawda? Jem coraz mniej. wymiotowałam połowe tego co jadłam, ćwiczyłam więcej niż mi pozwolono. płakałam. cięłam się. Tysiące złych nawyków. Chorych nawyków. Nie wiem co mam robić, ciągle o tym myślę. A jak zawuaży, ze kłamie? To po mnie. Boje się. Cholernie się boje. Na dodatek byłam dziś u ginekologa. Wyniki w porządku. Jeśli w przeciągu dwóch miesięcy będzie dobrze to mam szczęście. Jeśli nie to włącza mi antykoncepcję na 3 miesiące. Słysząc to łzy mi poleciały. Od tego się tyje. Kurwa mać. Chcę umrzeć.