Obudziłam się rano i miałam zostać w domu, ale jednak w ostatniej chwili się namyśliłam i pojechałam na tę wycieczkę :D Pojechało połowę mniej osób niż się deklarowało, ale tak kameralnie też było miło :) Początki były dosyć trudne, bo zanim wyjechaliśmy z miasta mieliśmy już dwa postoje, jedna dziewczyna zawróciła się zaraz za miastem, w lesie inna złapała kapcia i zaklejali jej dziurę w dętce kropelką ;D Dojechaliśmy w miarę ok, byłoby lepiej gdyby nie ta masa zabójczych górek! ;D deszcz złapał nas tylko raz. Na miejscu było ognisko, kiełbaski nie skosztowałam, i zwiedzanie kościoła. W drodze powrotnej prawie cały czas lało, także wróciłam cała zmoknięta.. Teraz jakoś dziwnie mi gorąco, nie wiem czy się nie pochorowałam, zresztą w tym tygodniu i tak już nie będę chodziła do szkoły :P Dzień ogólnie zleciał szybko, bo wróciliśmy o 15 dopiero, także do wieczornego spaceru z psem nigdzie się nie ruszam ;D Na drugim zdjęciu macie naszą trasę w jedną stronę :)
macie insta? Zostawcie w kom :)