Spaczony przebytą drogą, wciąż próbuję odnaleźć siebie, siebie sprzed czasu,
który odcisnął na mnie to piętno. Choć boję się, choć nie chcę pamiętać. Nie obrazy, a uczucie wciąż do mnie powraca, nie potrafię zahamować przenikająćego
lęku, eksplozji bólu, nie fizycznego [ moje mantry, jak i mantry większości
"magów" są w stanie odciąć fizyczne bóle i rany] psychicznego. Blizny na ciele
prędzej, czy później, są w stanie się zagoić, zostaną, będą przypominać, ale
nic nie jest w stanie dorównać ranom, które zostają w środku. Żadne zaklęcie,
żadna znana mi moc, nie potrafii "poskładać" duszy, dlatego udałem się
do krainy upadłych chmur. Sam podejmując decyzję, nie mówiąc nic
przyjaciołom, wiedziałem, że muszę, wiedziałem, że tylko sam mogę
spróbować sobie z tym poradzić.
Idealista, patriota,marzeniem było odznaczyć się czymś heroicznym,
zostać zapamiętanym.... jednak teraz, po dosyć nie długim czasie, zadaję
sobie pytanie... czy było warto? Pozbawione sensu, mimo naszych zdolności,
czas, jest praktycznie nieliczną z wartości nad, którą nie mamy jakiej kolwiek
władzy, mimo tego, że to jemu poświęcałem wolne chwili w trakcie szkolenia, marzyłem
choć o liźnięciu jego filozofii, im bardziej zagłębiałem się w jego materię, tym
więcej ścieżek otwierało się przede mną, im bardziej chciałem zmierzać w ich kierunku,
w którą kolwiek z nich, tym bardziej nie jasne i odległe się stawały. Dlatego czas
spędzony tutaj, ma ukoić ból, wskazać drogę prowadzącą do większego zrozumienia
siebie i zapomnienia. Codzienne ćwiczenia, poświęcam na pozorne próby nawiązania kontaktu z moim
patronem. Był, jest dla mnie niczym ojciec, matka, przyjaciel, ale od tamtego momentu,
ani razu nie udało mi się nawiązać z nim kontaktu. Dzień za dniem odbywam podróże w
"świecie iluzji" próbując odnaleźć jego ślad, poświęcając całego siebie w nadzieji, że to właśnie on
pomorze zrozumieć, pomorze zasklepić tą wyrwę utworzoną w tym koszmarnym czasie.
Próba symbiozy z otoczeniem, oddania się bez reszty temu miejscu. Magia, szeroko pojęta, ale jednak
magia tej przestrzeni Docum, pomoga koncentracji, jednak efekty, efekty po czasie jaki tu spędziłem
wciąż nie są zbyt duże. Myślę, może inaczej, myślałem, nad tym ile powinno go minąć, ile powinienem tu
zostać, lecz przecież czas jest pojęciem względnym, nasze ciała dzięki pewnym unikatowym zdolnościom
nie podlegają procesowi starzenia, jednak "dusze", dusze są zupełnie innym tworem, takim
którego do końca nie jesteśmy w stanie zrozumieć...