Jak niewiele trzeba, aby się skruszyć. Zdarzy się, że umysł płata figle na maksymalnym poziomie. Bywa, iż, gdy nerwy Twe ukoi nareszcie spokój, coś, bodziec, pozornie nieistotny budzi w Tobie demony. Fala gorąca spływa po plecach wraz z nieokreślonym strachem. I Ty się topisz w rzece swoich uczuć, a Twe poczucie własnej wartości niknie w otchłani. Właściwie - skąd to się bierze? Przypadłość ludzka? Przypadłosć kobieca? Moja przypadłość? Czy jest to wynikiem nieświadomie zakodowanych ran, bolesnych wspomnień kłębiących się gdzieś w podświadomości mimo pozornemu zapomnieniu? Bardzo prawdopodobne. Być może każdy z nas ma w sobie małe bezbronne dziecko lub pokaleczoną własnoręcznie duszę. Błąd na kartce, i autoterapia.
Jesteśmy szkłem. Rysa na czystej przestrzeni.
Jesteś krucha, ponieważ wydaje Ci się, że kruchym jest ten świat.
Spokój wzbudzisz, gdy uwierzysz, że spokoju zaznasz.