Ci którzy wywołują najpiękniejszy uśmiech, potrafią wywołać też najgorsze łzy.
Wróciłam z Warszawy, mam się dobrze. Te prawie 3 dni były tak zajebiste, że nie da się tego opisać. Wielka Iluminacja Warszawy - cudooo. Ogółem szłam 3km z buta na Starówkę, stałam ponad godzinę w 120 tys tłumie, potem nie mogłam się stamtąd wydostać, ale było warto! Korki w Warszawie ponoć byly straszne, nie wiem, bo jechałam tramwajem (jak większość z 120tys. osób). Było kilka incydentów, które mnie wkurzały, m.in to, że było meeeega dużo ludzi a policji brak, stało może dwóch policjantów w zasięgu mojego wzroku i mieli wszystko gdzieś, a co jeśli ktoś krzyknąłby, np. bomba? Jak sobie to wyobraziłam to aż stanęłam z Karolą na schodach i czekałam aż pójdą, bo masakra. W tym tłumie mogłoby się coś stać. Podobno ktoś zemdłał, gubiły się dzieci, dorośli, dzieci płakały, coś strasznego. Dla mnie oczywiście obyło się bez większych sponiewierań, wrażenie z imprezy dobre. Pomijam, że nie było gdzie się dostać do jakiejkolwiek przyzwoitej restauracji, baru czy pubu bo wszystko zasrane, a jak znalazłyśmy miejsce, to okazuje się, że nie mają grzanego wina, buu. Za to dzień wcześniej, w piątek było tak grubo, że chętnie to powtórzę. Miałam taką moc w sobie, w nogach, w głowie, że masakra! Boże, nigdy nie byłam taka szczęśliwa. Śmiałam się z byle powodu, biegłam na tramwaj i nie czułam zmęczenia, to było piękne! Potrafiłam robić głupoty, śmiać się z tego. Żałuję, że to się skończyło tak szybko, mogłoby być jeszcze piękniej :) W sobotę odpuściłyśmy nadmiar alkoholu, ze względu na zbyt dużą ilość osób, mogłoby nas po prostu ponieść i stać się coś złego. Jak widać jednak dożyłam chwili powrotu do domu, a nawet w poniedziałek zdążyłam oblać fonetykę, brawo ja.
Narazie dwie poprawki, jedna z fonetyki (1 pkt do szczęścia brakło) a druga gramatyka (czasy - nienawidzę) czyli ogółem dobrze, spodziewałam się dużo więcej poprawek. Jednak kochani profesorowie nie odpuszczają przed świętami i zapowiadają kolejnego kolosa, mmmm. Ciekawie. Może jakoś przeżyję. Ale jakoś się nie przejmuję, dzięki tym 2 msc dużo się nauczyłam i w Warszawie sama sobie udowodniłam, że nie mam już takiej bariery językowej, dużo więcej rozumiem, a nawet odpowiadam bez większego zastanowienia, brawo dla mnie! Do sesji (nawet jak nie zdam) to i tak będzie to duży sukces, nikt mi nie odbierze dodatkowych miesięcy nauki.
A teraz powinnam już iść, nauka wzywa. A zwłaszcza ukochany UoE.
Warszawa jest cudowna, zawsze będzie, a przynajmniej dla mnie, mogę tak wracać nocami i dniami, zawsze! I kiedyś tam wrócę, na dłużej. To sobie obiecałam.
Może kiedyś zobaczę jej minusy, póki co dużo widziałam i nie odstrasza mnie to! :)
Ogółem było meeega!
A na zdjęciu ze sprawczynią całego zamieszania, Karoliną. Dzięki!