Nie szukaj szczęścia w gwiazdach cudzego nieba, kiedy własne wisi Ci nad głową.
Coś ostatnio rzadko przesiaduję w internetach. Powoli i fbl idzie w zapomnienie. Brakuje mi czasu by myśleć a co dopiero by tutaj coś dodać. Studia to jednak zapiernicz, na początku wydawało mi się, że nie będzie tak źle ale teraz.. Pomyliłam się. Milion słówek do nauczenia na reading, same kolokwia teraz.. Jak mam się nauczyć czytać słówka fonetycznie po ang, no jak? Nie da się. Jakie to głupie.. No a w poniedziałek mam koło z tego i dupa. Uoe też najgorszy przedmiot, wszystko w jednym.. Ciężko będzie, oj ciężko.. Coś czuje, że szykują się poprawki. Ale postaram się to jakoś ogarniać. To nic, że na readingu mam już łącznie 300 słówek do nauki a jutro dojdzie mi jeszcze ze 100 i trzeba to umieć na koło za 2 tyg.. To nic.. No bo co tam 400 słówek umieć tłumaczenie ang i pol.. Phii.. Pestka :P
Dobra bo jak o tym myślę, to mi słabo. Pasuje zacząć się tego uczyć.. Ehh. Jeszcze przetrwać do zaliczeń a potem będzie gorzej :) Daje rade. Mimo, że wykańczają mnie pobudki rano tak wcześnie.. Kolejny dzień godzina 20 a ja już najchętniej poszłabym spać. Jak wracam nie raz o 18 to mam ochotę się położyć i spać a tu tyle nauki.. Dobra nie narzekam, bo mi wolne piątki zabiorą :P
A tak w ogóle siedzę u mojego chłopaka, czyli tego pana ze zdjęcia. Nie mogłam nic innego fajnego znaleźć u niego to niech będzie wakacyjne zdjęcie, a co. Takie tam mordki.
Hmm, nie żeby coś ale powinnam być w domu i pomagać mamie urządzać moje urodziny, a mnie tam nie ma. Ale co tam. Czekam na tego pięknego i jedziemy w końcu.. Jak sobie pomyślę ile jutro zajeć to mi słabo, serio. Dobra, koniec narzekania !
Takie mnie przemyślenia naszły..
Mam 19 lat. Mniej więcej 4 lata temu bardzo chciałam być dorosła. O tak, to było moje marzenie. Dorosnąć. A najbardziej pragnęłam znaleźć kogoś, kogo będę kochać ponad życie. Było to dla mnie tak odległe, nie wyobrażałam sobie, że tak szybko się uda spełnić przynajmniej jedno z nich.. Szukałam trochę na siłego tego mężczyzny, ale potem odpuściłam. To oni szukali mnie. Ale co z tego.. Zawsze trafiali się jacyś nienormalni, czy coś.. I to ja cierpiałam, nie oni. A powinno być na odwrót! I taki miałam plan. Zemścić sie. Poznać jakiegoś, niech się zakocha i wtedy bum, zrywamy. No prawie mi się to udawało. Było kilku takich, co cierpieli, a ja tylko ręce zacierałam, z radości. Ale wiecie? Jednak człowiek potrzebuje tej miłości. Też chciałam.. Nie mogłam patrzeć na innych znajomych, czy przyjaciół, którzy się obściskują ze swoją drugą połówką, bo zżerała mnie zazdrość.. Zaczęłam wpadać w kompleksy, bo uważałam, że to może przez wygląd nie mogę nikogo znaleźć. Posunęłam się do naprawdę radykalnych kroków, ale heloł, miałam ledwie 16 lat! Założenie konta na portalu randkowym to była wielka tajemnica, tylko moja, o której początkowo nie wiedział nikt z dorosłych. Nie mógł, bo bym się ze wstydu spaliła chyba. Ale udawało się, odzywali się przeważnie starsi, ale bez przesady. Po czasie znudziło mi się odpisywanie i podawanie numeru. Zaczęła się selekcja, i to konkretna. A mianowicie patrzyłam na zdjęcie i sama sobie mówiłam czy tak, czy nie. Nie wiem jak to się stało, ale odczytałam około 20 wiadomości i każdego odrzucałam. Nagle jednak, patrzę.. Hmmm jakiś Łukasz do mnie napisał. Ok, obczajam zdjęcie, myślę "no.. może być" i odpisuję. Najlepsza decyzja w moim życiu, chyba. Zaczęło się. Już na pierwszym spotkaniu chyba obydwoje odkryliśmy, że mamy wiele wspólnego. Chociaż nie oszukujmy się, obydwoje troche pokłamaliśmy na swój temat, ale minimalnie. Po niedługim czasie znajomości, on zaskoczył mnie zapytaniem, czy chcę z nim być. Chyba z tego zaskoczenia nie zastanawiając się odpowiedziałam, że tak. Sama nie wiem czemu tak zrobiłam. Ale kto wie, czy gdybym odpowiedziała nie, to czy siedziałabym tutaj teraz? Wiedziałam, że to za wcześnie. Początki naszego związku to było zachowanie jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi, nic więcej. Ja się bałam otworzyć, on nie miał odwagi zrobić krok dalej. I tak sobie chodziliśmy obok siebie, a na pożegnanie żegnaliśmy się pocałunkiem w policzek. Nagle, bum, odbiło mi. Nie mogłam być przecież z kimś kogo nie kocham. Tak postanowiłam. I w nietypowych okolicznościach zakończyłam nasz krótki związek. Boże, gdyby on nie zawalczył, to chyba byłabym do tej pory sama. Zawalczył i wygrał tą walkę o mnie. Po ponownym zejściu się zaczęłam czuć więcej, niż na początku. Tak, pojawiły się motylki. Chyba pierwszy raz w moim życiu to poczułam, gdy żegnaliśmy się.. Miłe uczucie.
Teraz gdy to piszę to wzruszam się na samą myśl jak to było, pierwsze spacery, nieśmiałe całusy i wyznania, pierwsze poznanie z rodzicami, pierwsze wspólne wakacje, pierwsze wyjazdy, pierwsze nocowania u siebie, pierwsze wspólne wyjścia.. Ehh, dałabym wiele by cofnąć czas.
Teraz takie mam wrażenie, że to nie wróci. Jesteśmy już stażowo ze sobą i chyba obydwoje nie mamy chęci na takie podchody jak wtedy. Ehh, wtedy takie całusy, przytulaski to było romantico, i w ogóle. A teraz.. A gdzie tam by się chciało.
Dobrze nam razem, smutno nam gdy nie ma obok drugiej połówki, lubimy się pokłócić o to kto ma rację, lubimy zasypiać i budzić się razem, nie lubimy tęsknić za sobą, obydwoje wolelibyśmy mieć siebie na co dzień, a nie 2 razy w tygodniu. Ja to już w ogóle wolałabym mówić do niego Mężu i rano robić mu śniadanie do pracy, a wieczorem witać go obiadem lub kolacją, kłaść się z nim spać i zasypiać w jego ramionach, a w weekendy razem wybierać się w ciekawe miejsca. Chciałabym.
Ale gdy tak o tym myślę, to fajnie sobie wyobrazić, że tak będzie lub może być. A rzeczywistość na pewno będzie dużo gorsza, nie obędzie się bez kłótni, mi nie będzie się chciało rano wstawać mu gotować a jemu nie będzie się chciało w weekendy gdzieś jeździć. Będziemy się kłócić i nie raz chcieć rozstawać. Niestety, skoro teraz po prawie 3 latach zaczyna się wkradać w nasz związek marazm, to potem chyba będzie gorzej i tego się boje.
Z jednej strony czasem tak myślę, że lepiej byłoby się rozstać,a z drugiej nie jestem sobie w stanie wyobrazić mojego życia bez niego. Nie wiem co gorsze. Chyba obydwoje musimy wziąć się w garść i zawalczyć o ten związek, bo gdy będzie tak jak teraz to chyba do ślubu nie dotrwamy.
Mimo wszystko i tak czekam z utęsknieniem na niego i tak bardzo chciałabym teraz móc go przytulić..
Kocham Go, bo nie ma w moim życiu innej osoby, która traktuje mnie jak księżniczkę, która całuje mnie na dobranoc i wita rano uśmiechem, nie ma takiej osoby, która rozumie i jest nadwyraz cierpliwa..
Kocham Cię. Wiesz?
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika uelsket.