Trawa soczysta, lśniąca zielona
Błyszcząca, stercząca rozanielona
Krucha i długa, już kwitnąca
Żywa i tak szybko dojrzewająca
A w niej zając bardzo mały
Niezdarny jeszcze ospały
W zieleń łąki zapatrzony
Zapachem traw urzeczony
Kic, biegnie bo chce zjeść
Skubie i szarpie, a tam teść
Ale nic to, w trawę strugi
Już leży kubkówki kłos długi
Kwiaty kwitnące, pachnące
Swym blaskiem barw kuszące
Białe i żółte, niebieskie
A zapachy wręcz anielskie
I tak na łące dwa zające
Trawy wszelkie jedzące
A obok nich dwie pszczółki
Z kwiatków widać ich czułki
Słonko jasno im świeci
Dla zajęcy i dla dzieci
I obłoki po niebie płyną
W rzece błękitnej słyną
A środku tego stoi dzika róża
Na gałązce siada sójka duża
Jej też potrzeba odpoczynku
I wszystko stanęło w spoczynku
W niebo się wzbija śpiew złoty
A serduszka biją jak młoty
Na tym śpiewie słowika
Do niego nie ma słownika
W taniec cały świat się wzbija
Nikt dziś bąków nie zbija
Trawy grają, chórem chmury
Niszczymy między nami mury
W ten zakątek bardzo mały
Gdzie trawę zające zajadały
Sama dobroć, chmury jutro
Z zajęcy jutro będzie futro