Pewnego wieczoru, Toni siedziała w swoim pokoju. Czatowała z ludźmi, oglądała śmieszne obrazki na internecie. Nie wiedziała, jeszcze gdzie jedzie na wakacje. Nurtowało ją to bo bardzo. chciała gdzieś wyjechać, żeby zapomnieć o problemach. Problemach? Chwila przecież Toni Newhart nigdy nie miała problemów. Wzorowa uczennica, dziewica- a przecież w tych czasach trudno to zadbać. Miała 2 przyjaciół przecież wystarczy. Dobra córeczka. Ale gdzie miłość? Zawsze przed snem zadawała sobie to pytanie...
Toni przyszła do szkoły, kolejny nudny dzień. Jakieś 6 i 5 złapała. Norma. Rodzice są z niej dumni, dlatego dostaje wszystko co chce. Nie, że jest rozpuszczonym dzieckiem jak wszyscy twierdzą. Znają mnie tylko z plotek. Westchnęła i ruszyła w stronę swojego domu, ponieważ lekcje się już skończyły.
Weszła do domu. Oczywiście nikogo nie ma. Odgrzała sobie obiad i poszła na górę do swojego pokoju. Wzięła gazetę, którą dziś kupiła jej mama i zaczęła czytać. Powoli usypiała z gazetą w ręku, gdy nagle do pokoju wparowała mama.
- Toni! Toni! Nie uwierzysz! - machała ulotką w powietrzu.
-Mamo! Wystraszyłaś mnie! - położyła dłoń na piersi.
-Jedziesz na obóz!
Po tych słowach Toni nie wiedziała czy się cieszyć, czy jechać gdzieś sama na bezludną wyspę i tam zostać do końca życia. Dowiedziała się, że obóz jest w Hiszpanii, wyjazd jest z miasta obok. Jadą ludzie z całego stanu i, że mam uważać trzymać się grupy nie wplątywać się w żadne narkotyki. Mamo? Ile ja mam lat. Nie ufasz mi? Pomyślała, po czym zaczęła czytać ulotkę.
W sumie to może być fajnie.