- Tak, mam już dość na dzisiaj, ale ty baw się dalej, zadzwonię do Ciebie jutro - przytaknęła i przytuliła mnie na pożegnanie, Adam zrobił do samo i kazał pozdrowić David'a. Obiecałam, że przekaże i wyszłam na zimne powietrze. Od razu poczułam się lepiej, kiedy poczułam świeże powietrze, ale zarazem poczułam ciarki na całym ciele pod wpływem niskiej temperatury. Postanowiłam dojść do główniejszej ulicy, aby mój narzeczony nie miał problemu z dojazdem i pomimo tego, że kręciło mi się w głowie, starałam się nie stracić równowagi i bez problemu dojść do bliższej ulicy. W danej ulicy było dość ciemno i musiałam wytężać wzrok, aby nie przewrócić się na równej powierzchni. Szumiało mi w uszach i irytował mnie każdy dźwięk, który napotkałam. Dźwięk klaksonów od samochodu, dźwięk śmiechu jakiś przechodniów, czy chociażby zwykły hałas uliczny. Doszłam do mało zatłoczonego już chodnika i rozejrzałam się w poszukiwaniu David'a. Zaczekałam kilka minut, w międzyczasie krzyżując ręce, aby chociaż trochę uchronić się przed zimnem, aż w końcu ujrzałam jego zbliżający się samochód po drugiej stronie ulicy. Uśmiechnęłam się i ruszyłam w jego kierunku. Weszłam jedną nogą na ulicę, kiedy poczułam jak coś ciężkiego uderza we mnie i jak ogromna siła odrzuca mnie do tyłu. Upadając uderzyłam głową o ziemię i na chwilę straciłam przytomność. Otworzyłam oczy, ale miałam przed sobą zamazany obraz, ktoś klęczał nade mną i starał się mi pomóc. - Allie, słyszysz mnie ?! Odpowiedź coś proszę ! - poznałam po głosie, że to David i chciałam nabrać powietrza do płuc, żeby móc mu odpowiedzieć, ale poczułam ostry bół w klatce i jedyne co udało mi się z siebie wydobyć, to cichy jęk z bólu. - Wszystko będzie dobrze, rozumiesz ? Tylko musisz się mnie słuchać i nie możesz zasnąć, słyszysz ?! - przytaknęłam głową, na tyle ile mogłam, David wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Cały czas do mnie mówiąc, ruszył z piskiem opon. - Wszystko będzie dobrze, zaraz będziemy w szpitalu..będzie dobrze - starał się go słuchać, ale przed oczami robiło mi się raz ciemno, a raz jasno. Trudno mi było złapać powietrze. Z każdym ruchem, z każdą próbą złapania oddechu, czułam jeszcze większy ból w klatce piersiowej, jak i na całym ciele. Zamknęłam ponownie oczy, czując cieżar powiek. Ból przeszył moje ciało. Czułam jak brakuje mi tchu, jak już brakuje mi siły, aby zaczerpnąć trochę tlenu, bo za kazdym razem ból mnie przed tym powstrzymywał. - Allie, proszę. Jeszcze chwila i będziemy w szpitalu - usłyszałam niemal załamanie w jego głosie, ale nie miałam siły aby otworzyć usta, a tym bardziej mu odpowiedzieć. Czułam jak tracę przytomność, jak wszystko dookoła znika i jego słowa, które do mnie kierował, stały się dla mnie niezrozumiałe. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jego zamazaną sylwetkę skupiąjącą się na drodze. Ponownie je samoistnie zamknęłam, czując jeszcze większy ból w głowie. Nie czułam nic oprócz bólu w całym ciele. Czułam jak głowa mi płonie, czułam się jakbym wewnętrznie krzyczała, kiedy naprawdę nie mogłam wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Znów na chwilę straciłam przytomność, ale otworzyłam oczy, kiedy David ponownie wziął mnie na ręce i wszedł do dobrze oświetlonego budynku. Usłyszałam jak zbiera się koło nas spora ilość osób i mój narzeczony zaczął im tłumaczyć co się stało. Coraz ciężej mi się oddychało i nie miałam siły otworzyć oczu. Położyli mnie na noszach, na kółkach, otworzyłam oczy, a David załapał mnie za dłoń. Był cały zapłakany i cały czas powtarzał, że zaraz wszystko będzie dobrze, ale ja czułam co innego. Z minuty na minutę, odczuwałam coraz silniejszy bół. - Musi ją Pan teraz puścić, zabieramy ją na sale operacyjną, proszę zostać na korytarzu. - Będę tutaj na Ciebie czekał - odparł David i puścił moją dłoń. Chciałam krzyczeć, żeby ze mną został, ale drzwi od sali zamknęły się za nami i już nic nie mogłam zrobić. Poczułam jak ktoś mnie łapie i gdzieś przenosi. Po chwili czułam jakieś urządzenie na swoim nosie, które ułatwiło mi oddychanie, a kilka sekund później coś zimnego dotknęło mojej klatki piersiowej. Otworzyłam leniwie oczy z trudem się tego podejmując i zobaczyłam kilka ludzi stojących nade mną. - Proszę.. - wyszeptałam ledwo słyszalnie. Chciałam, aby obok mnie znalazł się David, aby mnie złapał za rękę i był tutaj ze mną, ale wiedziałam, że jego uśmiech i jego obecność stała się dla mnie tylko wyobraźnią. Każdy kolejny oddech był dla mnie coraz trudniejszy i za każdym razem czułam jak jest go coraz mniej, jakby mi go brakowało. Zaczęłam się dusić, nie mając siły na zaczerpanie powietrza. Nie mogłam nic zrobić. Ból po raz kolejny przeszedł moje ciało, a wszystko inne dookoła znikło. Zamknęłam swoje oczy i nie dałam rady ponownie ich otworzyć. Już nawet o tym nie myślałam. Usłyszałam jeszcze kilka niewyraźnych dźwięków, a po chwili nie czułam już nic.
od autorki:
tak długo czekaliście na tą notkę, a więc jest.
szczerze? czuję się dziwnie ją dodając. mimo pozorów jak widzicie nie ma happy
end'u, ale to może i lepiej.
wiec tak, jest to ostatnia notka jeśli chodzi o historię Allie. nie wiem co mam powiedzieć,
bo tak wiele razy Wam dziękowałam za to, że jesteście. tak wiele razy Wam mówiłam,
że gdyby nie Wy, już dawno bym przestała pisać tego bloga, ale taka jest po prostu prawda.
nie wierzę, że dodałam ponad 1400 zdjęć i notek na tego bloga. nie wierzę, że aż tyle ze mną
wytrzymaliście i tak długo śledziliście losy głównej bohaterki. to dla mnie wielkie wyróżnienie,
mimo tego, że zdaję sobie sprawę, że nie zawsze notki były idealne, nie zawsze sprostałam
zadaniu i Was zawiodłam w niektórych momentach, ale naprawdę dziękuje wszystkim, którzy
byli nie tylko od początku, ale także od połowy, czy dołączyli się do czytania niedawno <3
chciałam też podziękować dziewczynom takim jak Kinia, za to, że pisze jako Julie. to dla mnie
wielki zaszczyt i cieszę się, że to właśnie ty wcieliłaś się w tą bohaterkę <3
Paulinie za to, że podjęła się pisania jako David i pomagała mi w pisaniu notek, jak i
tworzeniu pomysłów na tego photobloga. gdyby nie ty, to opowiadanie utknęłoby już dawno temu <3
Agacie za to, że jest ze mną od początku i że zawsze mnie wspiera i nie mówię tutaj tylko
o opowiadaniu, ale także o własnych problemach <3
Ani za to, że również była ze mną od początku i dopingowała mnie, motywowała i
po prostu jest <3
i wszystkim, którzy tutaj wchodzili, może nawet nie czytali notek od Allie, ale po
prostu sprawiali uśmiech na mojej twarzy. DZIĘKUJE!
możliwe, że nie żegnacie się na zawsze ze mną. przyznam szczerze, że myślałam
o czymś innym, ale na razie muszę się skupić na testach, a potem może się
odezwę, a może odejdę. pożyjemy, zobaczymy.
jeśli ktoś chciałby utrzymać ze mną kontakt, wystarczy napisać, nie gryzę <3
JESZCZE RAZ DZIĘKUJE za te wszystkie cudowne miesiące i, że tak długo musieliście
mnie tutaj znosić i historię Allie. jestem dumna, że tak daleko udało mi się dojść, a to
tylko Wasza zasługa <3
JUSTBEAUTIFULDREAM wciąż możecie tutaj czytać notki od Kinii, która piszę jako Julie,
a co dalej? może będzie jakaś mała niespodzianka.
+ ciąg dalszy notki pojawi się u Pauliny :)
love ya, xx.