Wybaczcie mi wczorajszą nieobecność, ale właśnie wczoraj byliśmy na pogrzebie dziadka David'a. Przed uroczystością, jak i po nie mogłam się ogarnąć i nie miałam ochoty, ani siły, żeby tutaj zaglądać. Kiedy mówili o tym cudownym człowieku, kiedy każdy po kolei się z nim żegnał, z moich oczu leciały litry łez, bo nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje. Potem byliśmy na rodzinnym obiedzie, który w zasadzie minął nam w ciszy, ale nikomu to nie przeszkadzało. Czułam ten ból unoszący się w powietrzu i gdy tylko patrzyłam na ich smutne twarze, samej mi robiło się przykro, bo są dla mnie bardzo ważni, jak druga rodzina, która teraz cierpi.
Odczytałam wczoraj maila od Julie, gdzie pytała co u nas słychać. Długo zastanawiałam się nad odpowiedzią, aż w końcu odpowiedziałam prawdę. Powiedziałam, że nie jest zbyt dobrze i zdradziłam czemu. Gdy to pisałam, płakałam, ale wiem, że mogę jej powiedzieć wszystko, a ja sama nie wiem co teraz zrobić i czuję się w rozsypce.
od autorki:
wybaczcie, że wczoraj nic nie dodałam, ale od rana chodziłam po szkołach,
potem kino i spring breakers. nie zawiodłam się na filmie, chociaż były
okropne sceny niektóre, ale co tam, nie żałuję :) co do wyboru szkoły,
dokonałam już ostatecznej decyzji, więc jest git. szkoda tylko, ze jak wróciłam
do domu było o wiele gorzej, ale nieważne.
dziękuje bardzo Agacie za notkę <3
DAVID - BIEBEER
JULIE - JUSTBEAUTIFULDREAM