Deszcz. Co prawda nie jest jakiś wybitnie straszny. Być może nieco denerwujący gdy trzeba iść na spacer z psem, a następnie tego psa wysuszyć i wytrzeć. Ale da się przeżyć.
Inna sprawa jest z przeróżnymi... innymi rzeczami.
Na przykład uważam, że spędzanie w kościele więcej niż godzinę tygodniowo jest niepotrzebne.Rozumiem, próby przed bierzmowaniem. Ale czekanie aż wszyscy się wyspowiadają żeby dostać jakąś głupią karteczkę? Trochę mnie to nie przekonuje. No bo spójrzmy prawdzie w oczy.
Tydzień ma 168 godzin. Dziennie musimy spać 8 - 9godzin. Zostaje 105 godzin. Musimy chodzić do szkoły, średnio mamy 7 lekcji. Zostaje 70 godzin. Trzeba coś jeść, a na posiłki przeznaczamy średnio 1,5h dziennie. Zostaje nam 59.5 godziny. Higiena osobista itd. Raczej zajmuje nam koło 1,5 godziny dziennie. czyli 54,5 godziny. Do tego musimy jakoś dostać się do szkoly i z powrotem. Tu jest dowolność, ale licząc że wszelakie podróże w ciągu dnia zajmują nam godzinę, to pozostaje nam tylko 49.5 godziny. Mamy oboziązek robienia zadań domowych. Co zajmuje średnio 7 godzin na tydzień. Więc 42,5h. Mamy także pewne obowiązki domowe, które zajmują nam około 1,5 godziny dziennie. Mamy już tylko 32 godziny. Wielu z nas uczestniczy w przeróżnych kołach zainteresowań czy zajęciach dodatkowych, treningach etc. To około 3 godziny na tydzień. 29 godzin. Człowiek nie może cały czas pracować, więc licząc lekko 2 godziny na odpoczynek w ciągu całego dnia wychodzi tylko 15 godzin to zagospodarowania. A jako, że człowiek jest zwierzęciem stadnym i społecznym potrzebuje przeróżnych relacji między ludzkich. Licząc, że codziennie spędzamy czas z rodziną, czy znajomymi przez godzinę w dniu szkolnym, a 2 w weekend zostaje nam 6 godzin. Zo tego dodajmy oddawanie się naszemu ulubionemu hobby, co może nam zajmować około 5 godzin tygodniowo. Więc na kościół zostaje nam dokładnie godzina!! którą zazwyczaj spędzamy na mszy.
Tak czy inaczej dobrze, że już nie trzeba latać z tymi indeksami do księdza i z powrotem. Do zobaczenia na ślubie.
Inną sprawą jest wręcz MAŁPIA złośliwość niektórzych osobników. Ale jak widać wiedza i umiejetności oratorskie są teraz nie w cenie. niech króluje dukanie tekstu skopiowanego z wikipedii!
Tak samo podoba mi się wielkie obrażanie się za fakt, iż NIE sfaulowałam kogoś. Otóż to. Nie sfaulowałam. Ani razu nie było odgwizdanego faulu na mnie, bądź z mojej winy. I to sędza ma władzę a nie wataha Charpii, Chimer, Księżniczek i Meduz. Chyba one nie były zbyt zadowolone z faktu, że to właśnie faule z ich winy były odgwizdywane. A prócz tego wszystko tak jak na normalnym meczu - czyli, błąd kroków, błąd połowy i błąd podwójny. Co zrobić. Walka o sprawiedliwość popłaca. A jak wiadomo. Sprawiedliwość jest ślepa.
Aczkolwiek dawno nie miałam wrażenia, że moja wolność słowa jest tak ograniczana jak ostatnio. Co tylko otworzę usta zostaję ucioszona stwierdzeniem :" Demokracja! Przegłosowane", "Cicho", czy "I po co się odzywałaś?" Ale wydaje mi się, że wolność słowa, myśli i wyznania jest zagwarantowana w konstytucji. I w sumie jest. Artykuł 53, podpunkt 1. Artykuł 54 - cały. Ale jak widać w PG1 coś takiego nie funkcjonuje.
A co do zachowania niektórych osobników na lekcji uważam, za stosowne powiadomić wychowawcę o moim odmiennym nastawieniu co do oceny z zachowania "jego sportowców" oraz innych indywiduów. Wraz z wynikami sportowymi powinno iść jako takie wychowanie. A własne sympatie i antypatie mnie nie obchodzą. Szacunek do osób starszych wiekiem się im należy! Nie rozumiem ich zachowania na lekcjach języka ojczystego. Rozumiem. jest to nudne. Poza tym, wiem, nikt nie jest idealny. Ale takie jest życie. Nie apeluję o siedzienie jak na tureckim kazaniu! Proszę tylko o pewną dozę kultury. Z resztą, kogo ja oszukuję. Pierwotniaki chyba nie potrafią się zachować. Ale obrażam w ten sposób bakterie.
Zaś co do mojej, skromnej osoby. Wiem, jestem wredna. Wiem, nie wszystkim się podoba mój spób życia i poczucie humoru, które często jest niedoceniane przez innych Życie. Osobiście nie obrażę się, że będę miała obniżone zachowanie. Nie. Nie obrażę. Obrażanie jest dla małych dzieci i mięczaków (przepraszam ośmiornice i ślimaki). Ale sądzę, że wzajemne antypatie i sympatie nie powinny oceniać kogoś. Tak samo, jak ja nie oceniam nikogo ze względu na to, czy go lubię, czy nie.
Inną ciekawą dla mnie sprawą jest pewna nowość w szkole. A mianowicie, fakt, że obecnie to uczniowie oceniają innych uczniów. ciekawe. Moze zaczniemy im wypłacać pensje i zwolnimy nauczycieli? Bo skoro uczniowie teraz będą oceniać się nawzejem to nauczyciele już są niepotrzebni.