No hej.
To ja. Znowu.
Wiecie Co?
Mam doła. Generalnie od jakiegoś czasu chce się wziąć za siebie ale jakoś nie mogę .
Niby chciałabym schudnąć, czyli jak zawsze
Z tym że... za bardzo nie wiem jak się za to wziąć.
Ogólnie szybki rekonesans co u mnie.
Mam pracę fizyczna. Codziennie zapieprzam na nogach po 8h i Nie, nie siedzę, nie stoję A chodzę.
Reano wychodzę z psem, po pracy też wychodzę z psem.
W domu jestem około godziny 17.
Zanim zrobię zakupy wykapie się , zjem i zrobie zarcie na drugi dzień to jest już godzina 20
I znowu z psem. A na krokonierzu 20 000 kroków.
Mycie i spać bopobudka o 5.30
Przytlaczaja mnie zdjęcia wysportowanych fit lasek wszędzie. Może dlatego że ja nie jestem w stanie tego osiągnąć.
Siłownia nie sprawia mi już przyjemności i to jest dziwne biorąc pod uwagę mój wcześniejszy tryb życia. A o tym że po pracy nie mam siły .. Cóż sprawa drugorzędna
Co bym nie robiła, czy ćwiczę jak głupia i trzymam dietę, czy jem co chce i nie ćwiczę... waga jest ta sama. Ciągle to pieprzone 65kg. Wkurwia mnie to niesamowicie.
I jednoczesnie dołuje
Nie wiem co mam robvic.
Może to po prostu zostawić i żyć... Może skupić się na czymś innym niż ćwiczenia i dieta od 16 roku życia. To zaczyna mnie męczyć. Dlatego ostatnio nie robię po prostu nic... i najgorszze jest to że mi z tym dobrze.