Byłam wczoraj na zakupach. Nie zaplanowałam wcześniej tego, co chcę kupić i wyszło bardzo średnio.
W sklepach mało przecen i słaby wybór. Trochę żałuję, ale w sumie to był jedyny termin.
Atmosferę w domu można kroić nożem. Jest okropnie, przytłacza mnie to... Szykują się super święta.
Nie biorę udziału w klasowym obdarowywaniu się prezentami, więc jestem tą złą.
Mam do obkupienia swoich domowników i przyjaciół, nie mam zamiaru wydawać kasy na kogoś obcego
i w zamian dostać ramkę na zdjęcia albo kubek. ALBO SŁODYCZE, których nie mogę zjeść.
Te z dzisiaj schowałam, te z Wigilii też schowam. Obym wytrzymała.
Nie potrafię funkcjonować z ludźmi, jeżu....Za 3 godziny idę do pracy, a szkolnych spraw od zarąbania.
Ćwiczyłam tylko dwa dni. W weekendy to dla mnie niemożliwe. W poniedziałek wracam do tego.
Najważniejsze, że nie przekraczam bilansu. Dzisiaj zawaliłam.
Bilans:
śniadanie: bułka razowa ziarnista z serkiem kremowym
II śniadanie: banan, 2 x szklanki domowego soku z owoców <3
obiad: barszcz biały, zielona herbata, banan
podwieczorek: serek waniliowy i żurawina
kolacja: pomidor, bułka, mozzarella, zielona herbata
głupota: tost, 3 mandarynki, banan, szklanka pepsi
razem: wolę nie wiedzieć/1000kcal
Muszę pilnować się, żeby wypijać dużo płynów.