Chciałabym wyciągnąć rękę
zrobić krok do przodu
ale nie na moje kości już
upadek
z wysokości dawnego złudzenia.
zostawiłam skrzydła komuś
kto z nich nie skorzystał
zdeptałam je swoją niewiarą
nawrócona zbyt późno
kolorowy obcy ptak
zżarł świetlika drugiej szansy
wolałam go nie zobaczyć.
Przełykam ślinę.
Stanęło mi w gardle
życie
jak tabletki
których nie brałam tak dawno.
Robię krok w tył i milczę
choć to wciąż
droga donikąd.