Ludzi dzielimy na dwie grupy. Porcelany i plastikowe. Każda z tych grup ma inne zdanie o wszystkim, o sensie istnienia o miłości, o uczuciach.
Ja raczej jestem raczej z tych porcelanowych lalek. Każda rysa i złe powiedziane do mnie słowo jest wielkim krokiem do rozpadnięcia się na malusieńkie kawałeczki, a jak wiecie by złożyć te wszystkie kawałeczki potrzeba czasu i wysiłku by ponownie była piękna i zgrabna, choć jest to trudne i nie będzie już taka piękna jak na samym początku. Co najważniejsze bywa ona krucha.
Plastikowe lalki są zazwyczaj twarde i stanowcze. Nie przejmują się zdaniem innych i żyją pełną życia. Jednym słowem są nieustraszone. Jestem pod wrażeniem takich ludzi, bo sama bym tak nie umiała. Zdobywają przyjaciół za pomocą pstryknięcia palcem, ufają każdemu. Porcelany potrzebują do tego więcej czasu by powiedzieć coś co leży im na sercu. Trwa to miesiącami, czasami nawet latami.
Ale łączy je jedna rzecz. Są ludźmi i choćby nie były wiadomo jak twarde, bądź kruche- mają uczucia. Zazwyczaj nie wiadać rodzaju grup i może to i lepiej. Uczy to ludzi by trzymać czasami język za zębami. Bo czasami nie przemyślane słowa kruszą porcelany na kawałki, a plastik robi się mniej odważny i powoli przemienia się w porcelanę.
* to wszystko przez tą piosenkę i zmęczenie.*