Jest trzy minuty po północy, a ja po przespaniu piętnastu godzin poprzedniego dnia jestem skora by coś napisać. Obojętnie co. Wypadło na photobloga, jednak sądze, że zaraz przeniosę się na worda. Przez dwa ostatnie dni leżałam umierając powoli na mojej kanapie (która jest wygodna, słowo!), oglądająć Pretty Little Liars (Caleb, awrr) i gdy wróciłam z owego lasu, poczułam się dziwinie. Powróciło to co "wisiało w powietrzu". Poczułam się jak przed wyjazdem. Mam w głowie nas wypad do Nova Park i szlajanie się po Gorzowie. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Raczej to drugie. Nie chcę by coś wisiało i pewnie wiele osób,że jestem głupia. Jednak, nie. Nie sądzę by coś wyszło, nawet nie chcę. Według mnie to tylko bezsensu. Wolę by było tak jak jest. Jakie wyczucie czasu, wyskoczyło, że jest dostępny. Okej.
Więc podsumowując: