Każdy z nas ma w życiu kogoś takiego, kto sprawia że uczymy się Jego nieobecności i wcale nie musi być to aż tak trudne i aż tak smutne. Bo przecież pozostają w nas również wspomnienia czegoś co było bardzo piękne.
~zumgluckkeinzuruck O Boże! kocham twoje opowiadanie! Wiem, że szczera jestem, ale... poprostu mnie oczarowałaś tym ! Jeju, takie fajne zwroty akcji, zero sztuczności, niepotrzebnych dialogów, zdania i przemyślenia bohaterów tak pięknie rozbudowane! Dodaję cię do znajomych, żeby wiedziec, kiedy następna częśc ;)
tokyohotel Dobiegł koniec wizyt. Powoli skierowali się do samochodu Toma.
Siedzieli w czwórkę przy stole pijąc piwo.
-Mała śpi, mam więc trochę czasu –Przyszła do pokoju Marry i usiadła na kolanach Gustava powoli pijąc Jego piwo. Każdy siedział w milczeniu, obawiając się jakichkolwiek słów. Pauline wzrok utkwił na Tomie. Siedział wpatrzony w popielniczkę i od czasu do czasu mrugał zgrabnie powiekami. Uśmiechnęła się lekko, by nikt nie zauważył i dopiła swoje piwo.
Powoli Słońce zachodziło, a światem ogarniała ciemność. W pokoju zostali tylko we dwójkę, Pauline snuła się od ściany do ściany myśląc o stanie Farbowanego.
-Nie chodź już tak. Usiądź. –Powiedział Tom zaczytany w jakąś gazetę. Usiadła obok niego wyrywając mu gazetę i rzucając ją gdzieś w kąt. Podniósł wzrok i opuszkami palców zaczął jeździć po jej nodze. Wejrzała na Jego dłoń i na jej twarz wkradł się uśmiech.
-Oj Tom, Tom. –Powiedziała.
-Jesteś czarująca- Odparł i przybliżył twarz do dziewczyny. Musnął jeden raz, drugi, trzeci…i namiętnie się pocałowali. Zamknęła oczy i poczuła, jak Tom delikatnie kładzie się na nią.
-Nie. Nie chce mieć nic później na sumieniu, choć i tak nie powinnam sobie pozwolić na ten gorący pocałunek. –Odepchnęła go od siebie i wstała poprawiając fryzurę.
-Ja może już pójdę.
-Mądra to nie jesteś. Nie pozwolę Ci nigdzie chodzić po nocy. Zostajesz tu.-Powiedział ostatecznym głosem. Nie posłuchała go. Zarzuciła na siebie bluzę i w biegu wyszła.
-Pauline! Zatrzymaj się natychmiast. –Krzyczał, biegnąc zaraz za nią. Złapał ją za dłoń i przytrzymał dwoma rękoma. Płakała.
-Nie rozumiesz, że musisz mi dać spokój Tom! Ja kocham Billa, a ty mi tylko zawróciłeś w głowie! Już teraz nie wiem nic! Kompletna pustka!- Wrzeszczała wymachując rękoma. Patrzył na nią przez dłuższą chwilę nie wiedząc, jak się zachować. Chwyciła go za głowę i przyciągnęła do siebie czule całując. Zimny kolczyk przyprawił ją o dreszcz. Ich usta łączyły się w namiętnym i spragnionym pocałunku.
Na końcu przygarnął ją pod swoje ramiona i z całej siły przytulał, jakby obawiał się jej ucieczki.
-Dzień dobry- Powiedzieli wchodząc do szpitala. Tak bardzo zapragnęli trzymać się za ręce, że nie zbaczali na nic. Szli blisko siebie, mocno się trzymając, jakby obawiali się każdej istoty.
Weszli do środka. Pauline, jak codziennie usiadła blisko Czarnego i wpatrywała się w niego, jak w obrazek.
-Tom, powinniśmy to jak najszybciej zakończyć. –Powiedziała czule dotykając twarzy Billa. Poczuła, jak Jego palce powoli się poruszają. Spojrzała na nie, a na jej twarzy pojawił się uśmiech szczęścia.
-Tom! Tom! On się poruszył! –Krzyknęła. Podszedł szybko i spojrzał na poruszającego się Czarnego. Powoli otwierał powieki i oswajał się z widokiem.
-Kochanie! Boże, dziękuję!- Rzuciła się na Toma i zaczęła go przytulać. Kiedy jednak opamiętała się i ujrzała w czekoladowych tęczówkach Billa życie oderwała się od niego i tym razem mocno wtuliła się w ukochanego.
Każdy grzech spowodowany jest brakiem miłości.
-Co się stało? Jak się tutaj znalazłem?- Pytał oszołomiony Bill.
-Zasłabłeś. Obudziłeś się teraz ze śpiączki, byłeś w niej niecały miesiąc. –Wytrzeszczył swoje oczy i przymrużył lekko oczy.
-Cześć brat. –Podszedł do niego Tom i uścisnął mu dłoń. Czarny cały czas oswajał się z usłyszaną niedawno wiadomością.
-Chodź ze mną na zewnątrz Pauline. –Zażądał Tom. Westchnęła głośno i podążyła za chłopakiem.
-Jak ty to sobie wszystko wyobrażasz?
-Ale co?
-Nie udawaj głupiej Pauline. Z tym wszystkim, co pomiędzy nami zaszło. –Mówił coraz ciszej. Położyła dłoń na ramieniu chłopaka.
-Tom, doskonale wiesz, ze moje serce należy do Billa. A tamto było spowodowane po prostu bezsilnością.
-Wiesz, że mnie zraniłaś tym zachowaniem.
-Szybko zapomnisz i znajdziesz inną, może lepszą.- Mrugnęła okiem.
-Nie chce innej. Być może jestem podrywaczem, bo cały świat mnie tak spostrzega, ale uwierz mi, że to, co zaszło to dla mnie nie było takie chwilowe. –Spuściła wzrok i zakryła dłońmi twarz.
-Domyślałam się, że będą takie konsekwencje. –Usiadł tuz przy niej i objął jej ciało.
Farbowany już normalnie funkcjonował. Koncertowali, dawali wywiady, spotykali się z fanami, rozdawali autografy. Dopadła ich po raz kolejny zwykła monotonia.
Usiadła z szelestem na miękkiej kanapie ściskając w dłoniach szklankę z sokiem. Na nosie miała wielkie okulary chroniące ją przed Słońcem, którego promienie wdzierały się do wielkiego salonu. Nalała sobie odrobinę wódki i jednym ruchem ją wypiła. Czując, jak alkohol bez ostrzeżenia wdziera się do jej umysłu, potrząsnęła głową. Poczuła czyjąś dłoń na ramieniu. W powietrzu uniósł się zapach męskich perfum.
-Cześć Pauline.- Powiedział Tom. Poczuła, jak serce przedostaje jej się do gardła. Jak w żyłach krew szybciej płynie. Usiadł obok niej i patrzył gdzieś w dal.
-Tak nie można, Tom. Nie możemy tak żyć.- Wyszeptała i zdjęła okulary. Odszukała na stoliku jakąś kartkę i długopis. Spojrzała ostatni raz w Jego stronę i zaczęła pisać.
Uwierz...Mogłabym zostać. Moglibyśmy żyć przez chwilę w szczęściu. Cieszyć się tym wszystkim. Ale to nie wystarczy, Tom. Nie poddawaj się, a wtedy ja też się nie poddam. I pamiętaj…nie kochaj, Tom. Nie mnie…
Łza skapnęła mocząc kawałek kartki. Otarła niechlujnie obie powieki i wstała. Wyszła, nie patrząc w tamtą stronę. W stronę, którą postanowiła zostawić.
Po tych słowach zamknął oczy, nie chcąc widzieć nic więcej. Serce po prostu zniknęło. Spuścił bladą twarz na piersi i zgniótł w ręce kawałek papierka. Do salonu wszedł uradowany Bill. Klepnął brata w plecy i spojrzał na Jego dłonie ściskające jakaś kartkę.
-Gdzie Pauline?- Wzdrygnął ramionami i bez słowa wyszedł. –Tom!- Cofnął go Czarny.
-Wychodzę i nie szukaj mnie. Nie wiem, Kiedy będę.- Mruknął. Pod rękę chwycił swoja bluzę i wyszedł, zamykając za sobą nienagannie drzwi.
Wszedł na najwyższy blok mieszkaniowy w mieście i cały czas myślał, zaciskając przez cały czas spoconą już dłoń.
Palił już kolejnego papierosa, kiedy przypomniał sobie każdą chwilę w jej towarzystwie.
-Marry miała wypadek! Wracaj! –Krzyknął po drugiej stronie słuchawki Bill. Pospiesznie wstał i wskoczył do samochodu, po czym skierował się do szpitala.
Stała tam. Była w objęciach Czarnego. Przymknął oczy i szedł twardo w stronę przerażonej grupki.
Przeszedł obok Pauline lekko szturchając jej ramię. Cały czas stała wpatrzona w niego, on nawet na chwile na nią nie wejrzał.
-Przepraszam, ja muszę na moment wyjść.- Powiedziała i zniknęła gdzieś za rogiem korytarza.
-Musze skorzystać z ubikacji. –Po chwili namysłu ruszył zaraz za nią. Wyszła przed szpital odpalając papierosa. Usłyszawszy zamykające się drzwi, podskoczyła i wejrzała się na Dredziarza.
-Nie potrafię zniknąć tak z Twojego życia. –Powiedział stojąc za nią. –Kogo ty kochasz? –Zakaszlała. Podszedł i poklepał ją po plecach, wraz z Jego dotykiem przeszedł ja miły dreszcz.
-Pauline. Na kim Ci tak naprawdę zależy? Tylko nie okłamuj siebie, ani mnie. Nie warto. Chcę tylko znać prawdę.
Przed szpital wyszli po kolei Georg i Farbowany. Zawiesiła głowę na piersiach i podeszła do Billa. Wsiedli do samochodu i udali się do mieszkania Pauline.
Z wąskich spodni wyciągnęła bez trudu komórkę i zaczęła pisać sms.
Tak, Tom masz rację. Chyba nigdy nie wymarzę z pamięci tamtych dni, które mogłam dzielić tylko z Tobą. To Ciebie kocham.
Jej oczy się zeszkliły. Wysłała. Spojrzała się na skupionego Billa i zapragnęła znaleźć się w ramionach Toma.
-Zatrzymaj się.- Szepnęła. Jego wzrok utkwił na dziewczynie, po chwili zaparkował samochód na jakimś poboczu. Oboje wyszli z auta i rozglądali się po okolicy.
-Czy coś się stało kochanie?- Ujął w dłoń jej podbródek i musnął jej usta. Ogarnął nią nieobjęty strach przed prawdą.
-Stało się. –Wejrzał na nią oczekując dalszych informacji.-Nasze uczucie się wypaliło. Nie czuje tego, co było wcześniej.
-Kim on jest?- Zapytał nadal patrząc w jej niebieskie tęczówki błądzące po Jego całym ciele. Otworzyła usta, ale bała się wymówić Jego imię. –To Tom?