photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 11 PAŹDZIERNIKA 2009
345
Dodano: 11 PAŹDZIERNIKA 2009

ostatnia część.

 

Tak, to ostatni odcinek. Chciałam każdemu z osobna i wszystkim razem podziękować za to, że czytaliście te moje 'chore wyobrażenia' i byliście tutaj cały czas ze mną.

Nie będe wymieniała tutaj nicki tych, którzy komentowali i przede wszystkim czytali, ponieważ oni wiedzą, że pisałam to między innymi dla nich, ale również dla siebie, by móc na chwilę przenieśc się w zupełnie inny świat. W świat, który jest moim ucieleśnieniem ideału. To właśnie tak, chciałabym przeżyć swoje życie... taak, to nierealne, ale niezwykle pociągające.

 

DZIĘKUJĘ. :*

 

Miłość łatwiej znosi nieobecność lub śmierć, niż zwątpienie lub zdradę.

Komentarze

kissesfromangel ;**
16/10/2009 16:15:16
welcometoreality :):)
14/10/2009 19:22:25
dlugajackson :D
powinnaś napisać książke o TH właśnie w taki sposób ;D
jestem podekscytowana że główna bohaterka ma na imię Paulina czyli tak jak ja xd < 3333333333
14/10/2009 16:33:35
welcometoreality Piękne.
Normalnie płacze ze wzruszenia jak to czytam.
Powiem Ci jedno dziewczyno: NAPISZ KSIĄŻKĘ !
Masz wieeelki talent.
Twoja opowieść jest o wiele lepsza od wszystkich tych, które przeczytałam i wgl.
:*
Będzie jeszcze jakaś powieść ? :))
13/10/2009 20:04:08
wiki230791 o kurcze popłakałam się. tak niesamowicie to opisałaś, że ja nie mogę.. dziekuje ci za ten odcinek :**
12/10/2009 10:22:40
~zumgluckkeinzuruck Przeczytałam już dużo fanfiction o Tokio Hotel, a nawet innych opowiadań o całkiem odległej tematyce i powiem ci... że z tych wszystkich twoje wypadło najlepiej! Jest naprawdę cudowne! Naprawdę, zazdroszczę ci tego, że tak pięknie piszesz ;)) Mam nadzieje, że coś jeszcze stworzysz ;) Pozdrowienia.
11/10/2009 21:32:08
dlugajackson 36.99
11/10/2009 20:44:46
badsweetprincess Świetne to opo nom.. szkoda że kończysz :(
11/10/2009 19:39:55
tokyohotel Wszedł do mieszkania ze spuszczoną głową. Usiadł tuż przy Billu i patrzył przed siebie nieobecnym wzrokiem.
-Dziwie Ci się, że tak to spieprzyłeś. –Tom spojrzał się na brata i położył dłoń na Jego ramieniu.
-Idź i o nią walcz.
-Teraz? Teraz za późno, ona odrzuciła moją miłość.- Powiedział Czarny. W domu rozległ się delikatny hałas, a w drzwiach stanęła przemęczona szatynka. Wstali z miejsca na jej widok i podeszli do niej, lecz ona się wycofała.
-Wyjeżdżam. –Powiedziała ostatecznym głosem. Chcieli ją jakoś objąć i pocałować, lecz ona nie pozwoliła na taki ruch z ich strony. Wejrzała na Toma groźnym wzrokiem i pospiesznie wyszła zabierając swoje rzeczy. Przed dom wybiegł Gustav i stanął naprzeciwko niej.
-Powiedz dokąd jedziesz. Nikomu nic nie powiem.
-Braunschweig. Boję się Gustav…-Objął ją swoim ramieniem i spojrzał w niebieskie tęczówki. Cmoknęła go w policzek i wsiadła do taksówki. Na pożegnanie jeszcze mu pokiwała i przesłała uśmiech. Ruszyła zostawiając za sobą tyle wspomnień, tyle zdarzeń. Jechała do swojego rodzinnego miasteczka, nie była tam już tyle miesięcy..

Poznała z daleka swój dom, był taki sam, ten sam ogródek, te same drzewa, te same krzaki i kwiaty. Westchnęła głośno i położyła swoje torby. Spojrzała do góry, po czym nadusiła mały guziczek. W drzwiach pojawił się wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Bacznie się sobie przyglądali, aż w końcu otworzyła bramę i weszła do zielonego, pachnącego ogrodu.
-Pauline?- Zapytał wątpiąco. Przytaknęła głową i czekała na Jego reakcję.
Weszli do środka w milczeniu. Tak dobrze się znali, a nie potrafili wskrzesić z siebie w tym momencie ani jednego miłego słowa.
-Gdzie ciotka? –Zapytała rozglądając się po mieszkaniu. –Nic się nie zmieniło.- Przetarła ręką stojącą obok szafkę.
-Zmarła. –Wytrzeszczyła swoje niebieskie oczy, mając do siebie żal, że nie mogła być przy jej śmierci. -5 miesięcy temu, od tego czasu mieszkam tu sam, czasami wpada Prosper. –Odrzekł spuszczając głowę na dół.-Napijesz się czegoś?- Odłożyła wielkie, zapełnione po brzegi torby i rozsiadła się na tapczanie, chwytając do rąk leżąca obok bezwładnie poduszkę.
Przyniósł dwa kubki gorącej herbaty. Usiadł naprzeciwko niej i bacznie się jej przyglądał.
-Dlaczego siostra zniknęłaś? –O mało i, by się zachłysnęła napojem. Błądziła nerwowo wzrokiem po całym pokoju. Oczekiwała tego pytania, ale strasznie się go bała. Westchnęła.
-Tyle się zdarzyło w moim życiu…- Odłożyła kubek na drewniany stolik i spojrzała gdzieś nieobecnym wzrokiem wracając do przeszłości. Tak ciężko jej to przychodziło. Z tak wielkim trudem wracała do niej po raz kolejny. Zamknęła na chwile powieki.

Wspomnienie jest formą spotkania.

Bezszelestnie wstał i usiadł, obejmując ją, a ona oparłszy głowę na Jego ramieniu zaczęła cichutko płakać.

Okrył ją pachnącym kocem i wyszedł na placach z salonu, zostawiając ją samą. Usiadł w kuchni intensywnie myśląc o tym, co opowiedziała.

Sekundy, minuty, godziny, dni, tygodnie leciały niewiarygodnie szybko. Pauline zatrudniła się w pobliskiej kawiarence, gdzie miała pracować jako kelnerka. Andreas i Prosper mówili, aby zrezygnowała, ale ona koniecznie chciała mieć jakieś zajęcie. W pracy nie myślała tyle o nim i o tamtym życiu. Wieczorem jednak przypomniała sobie wszystko ze zdwojoną siłą, co niemiłosiernie uderzało w jej serce i sprawiało, że traci wiarę sens w cokolwiek.

Weszła do domu, rzucając na podłogę swoją białą torebkę.
-Wróciłam.- Krzyknęła wchodząc do kuchni, by nalać sobie picia.
-Masz gościa.- Powiedział zdziwionym głosem Andreas. Odłożyła szklankę na swoje miejsce i weszła do salonu szukając czegoś w torebce. Ktoś szelestnie uniósł się z kanapy i wtedy jej oczom ukazał się Gustav. Wytrzeszczyła swoje oczy i oparła się o ścianę.
-Moglibyśmy porozmawiać?- Zapytał w pewnym momencie podchodząc do niej bliżej. Potrząsnęła swoimi włosami i ruszyła do swojego pokoju, a on zaraz za nią.
-Gustav.- Rzuciła się na Jego szyję i mocno zaciągając się Jego perfumami, wyobrażała sobie, że jest teraz w objęciach Billa. Podniósł rękę i niepewnie objął ją swoim ramieniem, po czym pocałował ją lekko w czoło.
Usiedli trzymając się mocno za dłonie i patrząc głęboko w swoje oczy.
-Co u Billa i Toma?- Zapytała spuszczając wzrok na podłogę.
-Z Czarnym źle. Kompletnie przygasł, a Tom, jak Tom.. Ma nową dziewczynę.
-Boże! Jaka ja głupia byłam! –Wrzasnęła nerwowo wstając z łóżka. Spojrzała przez okno, mocno trzymając się za głowę.
-Pauline, weź się w garść i wracaj do Berlina, do niego, on tam na Ciebie z utęsknieniem czeka. –Wejrzała na niego ukradkiem i usiadła znów obok niego.
-Nie Gustav. Wyjechałam tutaj, by raz na zawsze oddzielić przeszłość od teraźniejszości. – Patrzył uważnie na jej niebieskie, zeszklone oczy.-Pozwól mi zapomnieć…
-Nie zapomnisz Pauline. Nigdy nie zapomnisz. O takich rzeczach się nie zapomina.
Uniosła wzrok i bacznie przyglądała się ustom Gustava. -Nie będę Cię namawiał, bo i tak zrobisz, co uważasz za słuszne…ale On Cię kocha Pauline. –Cmoknął ją delikatnie w czubek nosa i bezszelestnie wstał z kanapy, po czym oboje bez słowa udali się do samochodu perkusisty. Objęła Jego chude ramiona i przyciągnęła do siebie. Uśmiechnął się niezauważalnie i ponownie ją pocałował, tym razem w policzek.
-Do zobaczenia Gustav!- Krzyknęła, euforycznie machając ręką na pożegnanie.
Weszła do domu ze spuszczoną głową zaciskając mocno dłoń. Przegryzała dolną wargę starając się uchronić przed wybuchem łez. Pospiesznie przetarła oczy, kiedy usłyszała ciche kroki Andreasa.
-Można?- Uchylił lekko drzwi i kiedy Pauline potaknęła głową oznajmująco wszedł do środka siadając na pobliskim krześle.
-On miał rację. –Powiedział po chwili namysłu. Cicho nabrała powietrza i coraz mocniej zaciskała róg poduszki. –Powinnaś wrócić. Widzę, jak pragniesz tego.
-Tak, kocham Billa. Kocham, jak jasna cholera. Ale ja nie chce tam wracać, bo nie chce się znów angażować w tę miłość. Mieliśmy szansę, ale ją zaprzepaściliśmy. Teraz szansa jest nikła. Andreas…proszę, zrozum. –Powiedziała dotykając ramienia brata.

Codziennie patrz na świat, jakbyś oglądał go po raz pierwszy.

Pauline nie zrezygnowała ze swojej pracy, codziennie wstawała, jadła śniadanie, szykowała się i wychodziła do innego świata. To właśnie w nim chodź przez chwilę nie miała czasu na rozmyślanie o przeszłości. Tam pochłaniała ją tylko obecna chwila.
Po pracy było zdecydowanie gorzej. Wracała, brała prysznic, coś zjadła i siedziała patrząc się w telewizor, bądź muzykę. Wtedy zawsze sięgała po swój portfel i ich wspólne zdjęcie. Tak, w ten sposób można uwiecznić szczęśliwą chwilę, do której można wracać kiedy się tylko chce. Uniosła prawą rękę i ułożyła końcówki palców na gładkiej, realistycznie roześmianej twarzy Billa i łagodnie obrysowała kształt Jego oczu, potem nosa i warg. Rysowała je z pamięci. Rysowała tak długo, aż w kącikach jej oczu zebrało się tyle łez, że mimowolnie wypłynęły na wierzch.

-Prosper? Miło Cię widzieć.- Odparła, kiedy spacerowała po nieoświetlonych uliczkach tak dobrze znanego jej miasteczka.
-Dokąd idziesz?- Zapytał kopiąc nogą mały kamyczek.
-A w sumie nie wiem.- Odparła spoglądając na Jego twarz rozświetloną jedynie blaskiem księżyca.
-Mogę się przyłączyć? Dawno nie mieliśmy okazji, by porozmawiać.
-O czymś konkretnym chcesz pogadać?
-Nie. Raczej nie.
-Nie chcę rozmawiać Prosper. Słowa mnie już męczą, a przeszłość nie pozwala racjonalnie myśleć. To mnie niszczy.
-To pomilczmy. –Zanurzona w swoich myślach, przyjmowała na twarz każdy silny podmuch wiatru, każdą chłodną kroplę deszczu. Usiedli na mostku patrząc pochłoniętym wzrokiem w płynąca pod nimi rzeczkę. Oparła wygodnie głowę o Jego umięśnione ramię i zamknęła oczy. Zaciągnęła się świeżym powietrzem i spojrzała utęsknionym wzrokiem na oddalony księżyc.
-Wracajmy. –Odparła.

Otworzyła po cichu drzwi i weszła do środka, zdejmując buty. Wchodząc na górę zdjęła pospiesznie bluzę i skręciła do łazienki. Rozebrała się i wskoczyła pod prysznic. Odkręciła ciepłą wodę i wzięła do ręki żel pod prysznic, rozprowadziła go po swoim całym ciele, aż w końcu go spłukała. Owinęła mokre ciało i włosy śnieżnobiałym ręcznikiem i udała się do swojego pokoju.
Założyła piżamę i wygodnie się ulokowała na łóżku, po czym zamknęła oczy i znów ujrzała Jego twarz. Powoli odczuwała, jak przenosi się do krainy snów.

Przebudziła się późnym rankiem, przeciągnęła się i zeszła na dół. Dom był zupełnie pusty, a dziś była niedziela, dzień wolny od pracy. Nalała sobie gorącej kawy i włączyła spokojną muzykę, która miała zakłócić tę paskudną cisze.

A może jesteśmy jedynie czyimś wspomnieniem?

-Pauline!- Krzyknął znajomy głos, kiedy dziewczyna zmierzała w stronę mostu. Odwróciła niechętnie głowę i dostrzegła dobrze zbudowanego mężczyznę, na jej twarz wkradł się mały uśmiech, po czym jej nogi samowolnie się zatrzymały i odmówiły posłuszeństwa. –Mogę się przyłączyć?
-Jasne.-Powiedziała.- Co ty myślisz o tym wszystkim? Powinnam wrócić?- Zapytała po chwili. Uniósł jedną brew i lekko zagryzł dolną wargę, zatrzymał się i ujął w dłoń jej podbródek.
-Jesteśmy przyjaciółmi, prawda?- Pokiwała potwierdzająco głową i wyswobodziła się z Jego dotyku. –Posłuchaj, dla mnie również jest to nieźle pokręcone. I chyba sam się w tym wszystkim gubię, a co dopiero ty. –Powiedział na jednym wdechu. –Oszukujesz samą siebie, Pauline. Wracaj!- Spuściła głowę w dół i z całej siły kopnęła leżący na drodze kamień.

Miłość nie daje i nigdy nie dawała szczęścia. Wręcz przeciwnie, zawsze jest niepokojem, polem bitwy, ciągiem bezsennych nocy, podczas których zadajemy sobie mnóstwo pytań, dręczą nas wątpliwości. Na prawdziwą miłość składa się ekstaza i udręka.

Dni leciały i leciały. Czas nigdy nie stoi w miejscu, nie zatrzymuje się dla nikogo. Pędzi, jak szalony nie zbaczając na nic. Pauline rzuciła się w wir obowiązków, zapominając o swoich uczuciach. Nie zwracała uwagi na swoje potrzeby, na swoje słabości, na swoje pragnienia. Liczyło się, jak najwięcej obowiązków, by tylko nie popaść we wspomnienia. Czasami jednak w poczuciu bezsilności wracała do przeszłości od której nie mogła się uwolnić, mimo iż tak bardzo chciała zacząć nowy rozdział.

-Halo?
-Cześć, tutaj Gustav. Co tam u Ciebie słychać? Mam nadzieję, że nie przeszkodziłem Ci w czymś.- Usłyszała po drugiej stronie męski głos.
-Nie, nie. Coraz gorzej. –Uśmiechnęła się lekko do swoich myśli, kiedy przed oczyma ujrzała czekoladowe tęczówki ukochanego.
-Ech- Westchnął głośno.-Chciałem Cię zaprosić na urodziny Sonji.
-No tak, przecież już kończy dwa latka, jak ten czas szybko leci…-Nabrała powietrza i zamykając oczy wypuściła je.
-Będziesz prawda?
-Wiesz, że to się źle może skończyć. Zobaczę czarnego i wszystko momentalnie ze zdwojoną siłą wróci.
-Pauline jestem tego jak najbardziej świadomy, ale ja Cię do niczego nie namawiam, tylko zapraszam.
-Będę jutro. Teraz musze kończyć.- I zakończyła rozmowę. Sama nadal nie mogła uwierzyć w wypowiedziane przed chwilą słowa.

Co to znaczy kochać mężczyznę? To znaczy kochać go na przekór sobie, na przekór niemu, na przekór całemu światu. To znaczy kochać go w sposób, na który nikt nie ma wpływu.

-Andreas, wrócę. Ja jadę tylko na urodziny Sonji. – Powiedziała tuląc do siebie po kolei brata i Prospera. Wsiadła z poważną miną do taksówki i ruszyła znów tą samą drogą, która prowadziła ją do serca Farbowanego.
Przez całą drogę walczyła ze swoimi myślami, oszukując samą siebie. Każda chwila, która zbliżała ją do końca podroży stanowiła dla niej ogromny ból.

Dojechali. Wysiadła ciężko dysząc. Strasznie bała się podnieść głowę do góry, nie miała tyle odwagi, by przeciwstawić się obecnej chwili.
-Pauline!- Krzyknął Gustav. To właśnie skłoniło ja, aby podnieść głowę wysoko i sprawdzić, co jest wokół niej, czy nie stoi nigdzie jej miłość. Rzuciła się w Jego objęcia i lekko zaczęła drżeć, bowiem bała się spotkania z Czarnym.

Niech pociechą dla nas będzie to, iż żaden ból na świecie nie trwa wiecznie. Kończy się cierpienie, pojawia się radość - tak równoważą się nawzajem.

Usiadła na fotelu trzymając w ręku szklankę z piciem. Rozglądała się po hotelowym pokoju marząc.
-Gustav, przyszedłem oddać Ci tę Twoją koszulkę, położę na stoliku.- Ktoś powiedział po cichu wchodząc do środka. Pauline pospiesznie wstała i poprawiła odruchowo fryzurę. Jej oczom ukazał się wysoki chłopak o kruczoczarnych włosach. Stanął jak wryty i oparł się o ścianę nadal patrząc w niebieskie tęczówki ukochanej. Spuściła wzrok na podłogę i zamknęła powieki. Bill odłożył bluzkę i bez słowa wyszedł zostawiając ją samą z milionem myśli. W powietrzu jeszcze unosił się zapach Jego perfum, lekki wiatr spowodowany Jego ruchem otulił twarz dziewczyny i pozwolił, by na zarumieniony policzek spadło kilka bezbarwnych łez.

Rozpakowała swoje rzeczy i nalała sobie zimnego napoju, by nieco ochłonąć. To niewiarygodne, jest tak blisko niego, a nie może nic zrobić, bo zaprzepaści te wszystkie ostatnie miesiące w których uczyła się oddychać bez niego. Czuła nieogarnięty ciężar na sercu, który nie pozwalał jej spokojnie funkcjonować.

Pomyśl tylko o mnie a zobaczysz
Anioła, który unosi się obok Ciebie.

Zbliżała się godzina urodzin małej Sonji. Pauline jeszcze szykowała się i przepełniona nieogarniętym niepokojem uśmiechała się pod nosem.
Nałożyła na siebie powiewną, białą sukienkę i rozpuściła włosy, które lekko się podkręciły przy końcówkach. Jej szklane oczy rozglądały się po korytarzu, a ona z każdą chwilą bała się coraz bardziej.
-Wiesz, jeszcze to do mnie chyba nie doszło, że on jest tak blisko mnie. To przyprawia mnie o dreszcze… –Powiedziała do Gustava, kiedy zbliżali się do Sali, w której miała odbyć się uroczystość.
Weszła do środka ze spuszczoną głową trzymając za rączkę małą Sonję. Mocno zaciskała jej drobną, delikatną dłoń i zazdrościła jej że jeszcze przed nią tyle beztroskich dni.

Nie potrzebuję Cię.
Nie jesteś dla mnie niczym.
Nieważne wszystko wokół.
Tylko odejdź, zostaw mnie samego w ciemnościach.


-Wujek Bill!- Krzyknęła mała i puściła dłoń Pauline. Czarny kucał i otworzył ramiona, aby mała mogła wtulić się w niego. Złapał ją i podniósł do góry, robiąc jej samolocik.
-Ciociu!- Pauline spojrzała na nich ponownie śmiejąc się. Poczuła się, jakby byli szczęśliwą rodziną od wielu lat.
Powoli zbliżał się do niej podążając śladem Sonji.
-Cześć. –Powiedział, kiedy byli dostatecznie blisko. Na jej twarz wkradł się lekki uśmiech, a Jego czekoladowe oczy zaczęły pobłyskiwać.-Nie spodziewałem się Ciebie. Usiądziesz z nami?- Wskazał palcem na miejsce przy zespole.
-Chętnie. Kochanie, chodź. Tatuś zaraz dojdzie.- Wzięła małą za jedną rękę, a chłopak za drugą.
Usiadła między dziewczynką, a Billem.
-Pauline?!- Wrzasnął Tom i porywczo zerwał się z krzesła, po czym cmoknął dziewczynę w policzek. –Poznaj moją dziewczynę To Anastazja, a to Pauline.- Powiedział obejmując je obie.

Kiedy toast za małą został już wzniesiony, kiedy mała poszła już spać zaczęła się prawdziwa zabawa. Cały parkiet był zajęty, nieliczna gromada ludzi rozmawiała na zewnątrz, a pojedyncze osoby siedziały nadal przy stolikach.
-Pójdziemy się przejść?- Poczuła czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Zapach osoby mówił jej wszystko. Bez słowa wstała i skierowała się do wyjścia.
Szli w milczeniu ciesząc się swoją obecnością. Obojga im było ciężko, bowiem kochali siebie, a nie potrafili ze sobą być. Umiał tylko myśleć o tym co było, a wzrok miał wpatrzony w jej tęskne oczy, które aż krzyczały, prosząc o odrobinę czułości z Jego strony. Nie mógł zrozumieć niczego. Wszystko tak się skomplikowało, zmieniło swój tor o 180 stopni.
Mimo wszystko zawsze miała wrażenie, że wraz z nim wschodzi Słońce, że wszystkie zakręty na drodze prostowały się, a trudy wydawałyby się prostsze niżby sobie wymarzyła.
-Pauline. –Zaczął.-Ja Cię nadal kocham. –Wyszeptał, rzucając spojrzeniem gdzieś w dal, by nikt nie dostrzegł spływających łez po Jego puliku.

Chcę po prostu Cię kochać
I ty jesteś tym jedynym, potrzebuję Cię
I chcę po prostu dać Ci całą moją miłość, którą mam.

-Bill, nie powinniśmy. Nie możemy.
-Dlaczego ty ciągle powtarzasz, że nie powinniśmy, ze nie wypada, że nie możemy?! Możemy! A wiesz dlaczego?- Pokiwała głową przecząco.
-Bo nasza miłość jest niezatapialna.- Spuściła wzrok na dół i głośno westchnęła.
-Jestem zmęczona, idę do hotelu. Musze się wyspać, bo jutro z samego rana wracam. Dobranoc Bill.- Powiedziała powoli odchodząc od niego.

Usiadła naprzeciwko okna wypatrując Jego czarnej czupryny. Tak bardzo wierzyła w to, że pojawi się i wreszcie przełamie tę barierę, tę ścianę między nimi, która narodziła się podczas jej pobytu w domu. W tej pustej ciszy słychać nawet bicie zegara. Żadnego słowa, tylko głucha cisza. I nawet ten zegar tyka w rytmie słów ‘ wróć, czekam’.
Mimo tych wszystkich sytuacji, w ich oczach nadal tli się światełko, którą nazywamy nadzieją.

Zmęczony doszedł w końcu do upragnionej fontanny w Berlinie.
-Wrzuć grosza i pomyśl życzenie- Powiedział ktoś z tyłu. Lekko podskoczył i odwrócił głowę. Tuż za nim stała Pauline z głową podniesioną w górę, wypatrywała gwiazd.
-Myślisz, że to działa?- Zapytał.
-Myślę, że tak.- Powiedziała podchodząc bliżej, ocierając się o ramię chłopaka.
-Właściwie…to moja jedyna szansa. –Szepnął przyciskając groszówkę do serca, po czym zacisnął silnie powieki. Z gracją odsunął dłoń od klatki piersiowej i rzucił ją przed siebie. Z pluskiem zatonęła, usadawiając się na dnie.
-O czym pomyślałeś?
-Jeśli Ci powiem, nie spełni się.

Tajemnica przyciąga tajemnicę.

Bill zmrużył powieki, uśmiechając się pod nosem. Ona stała wypatrując na niebie kolejnych gwiazd.
-Potrzebuję Cię Bill. –Podszedł do niej i mocno ją objął. Czekał na tę chwilę całą wieczność. Nareszcie mógł spokojnie odetchnąć. Nareszcie mógł spokojnie spojrzeć w przyszłość. Nareszcie mógł zatopić się w jej delikatnych ustach. Nareszcie mógł ją uścisnąć. Nareszcie mógł uwolnić się od przerażających myśli. Nareszcie znów była Jego.

Słyszę, kiedy cicho krzyczysz
Odczuwam każde Twoje tchnienie
I nawet, kiedy los nas rozerwie
Obojętnie, co potem przyjdzie, co nas rozdzieli…

Nie chcę tu być sam
Pozwól nam być razem
W nocy
Kiedykolwiek będzie czas
Pozwól nam być razem
W nocy…

Te dwie części, które wzbudziły we mnie tyle emocji i tych złych, jak i dobrych dedykuję niepowtarzalnej J. B, bowiem dzięki niej, kiedy byłam na samym dnie budziła się we mnie nowa dotąd nieznana mi siła, która mówiła mi, aby iść dalej.
Chciałam podziękować również zacnemu zespołowi Tokio Hotel, który rozbudził we mnie wenę i pozwolił, by moje marzenia spisać na kartkę papieru. To dzięki nim przeżyłam dużo wspaniałych chwil siedząc i stukając w klawiaturę. Mogłam wtedy przenieść się do zupełnie innego świata…

‘’ Są rzeczy, w które trzeba wierzyć, by je zobaczyć. ‘’
‘’W życiu, bowiem istnieją rzeczy, o które warto walczyć do samego końca.’’
11/10/2009 17:44:07