A więc tak. Najlepiej sprzedającymi się kolczykami na HOF są zdecydowanie lizaki :)
Było dużo pracy, bo 4 dni po 12h (16:00-4:00),a spania mało, bo jak kładliśmy się spać o 4:30, to od 8-9:00 zaczynały się próby na Talents stage 50m od naszego stoiska, które kończyły się około 14:00... Na szczęście było też bardzo dużo dobrej zabawy, jeżdżenia na rokach i spacerowania :) Ludzie ogólnie bardzo mili szczególnie dwie Kasie i panowie od terminali. Chociaż ochroniarze skutecznie utrudniali nam możliwość wykąpania się pod cywilizowanym prysznicem i Ci bywali nieprzyjemni. Festiwalowo i muzycznie niezbyt ciekawe przeżycie... Dużo lepsze wrażenie robi na mnie Woodstock i OWF. Festiwalowicze byli dziwni. Chwilami mieliśmy wrażenie, że my (wystawcy) bawimy się o wiele lepiej od nich. Z wykonawców, których miałam okazję usłyszeć zaciekawił mnie zespół Miąższ swoimi nietuzinkowymi tekstami, a zespół Pipes&Pints dał fenomenalny koncert pełen energii! Największe zaskoczenie to zdecydowanie: Czesław Niemen- Dziwny jest ten świat wersja dubstep... W tym roku było do zdobycia dużo mniej gadżetów, ale udało mi się dorwać festiwalową edycję Watch2Pay i słuchawki od Ray Bana (nota bene dałam sobie za nie zrobić air tattoo na czole ;P). Pakowanie całego stoiska o 4 rano to też niezły wyczyn.
No i na koniec najważniejsze.
DJ'e z namiotu Red Bulla miażdżą!
Pod ich stoiskiem były lepsze imprezy jak na koncertach.
Byli fenomenalni!
Idę odespać ;)