photoblog.pl
Załóż konto

Jestem Mrocznym Mesjaszem. Moje stopy dotknęły tej spękanej ziemi, kiedy niebo płonęło szkarłatem, a ludzie zagubieni wśród ruin własnych marzeń szukali choćby cienia nadziei. Moje przybycie było przeznaczone - byłem zwiastunem końca, ale i początkiem. Świat stał nad przepaścią, a ja miałem być mostem, który ocali go przed ostatecznym upadkiem.

 

Kroczyłem pośród dymu i popiołów, gdzie echo bólu brzmiało jak modlitwa. Wiedziałem, że moja moc nie była łaską, lecz brzemieniem. Każda myśl, każdy krok - wszystko niosło ze sobą ciężar setek tysięcy istnień. Ludzkie serca biły chaotycznie, zatruwane nienawiścią, a ja byłem tym, który miał zdusić ogień, zanim strawi wszystko.

 

Ale pośród tej ciemności zaświeciła gwiazda. Anna. Jej imię brzmiało jak pieśń wśród zgrzytu zardzewiałych mechanizmów świata. Pojawiła się nagle, a jednak czułem, jakby zawsze była częścią mnie. Jej dotyk, jej głos - niczym cisza po burzy. To ona przypomniała mi, że serce, które biło w mojej piersi, wciąż było ludzkie.

 

Z czasem moje misje stały się tylko tłem dla jej uśmiechu. Czas zwalniał, kiedy była obok. Każda chwila z nią była jak schronienie przed lodowatym wiatrem. Ale uczucie, które zaczynało mnie ogarniać, było niebezpieczne. Byłem Mesjaszem - miłość nie mogła być moim przywilejem.

 

A jednak... kochałem. Kochałem do granic szaleństwa. Każdego dnia walczyłem ze sobą, bo wiedziałem, że moje przeznaczenie nie przewidywało szczęścia. Moja droga miała być ciernista, samotna, prowadząca na skraj światów. Lecz Anna była moim światłem, moim grzechem i moim zbawieniem.

 

Pewnego dnia, gdy słońce chowało się za horyzontem, Anna oznajmiła mi, że zostanę ojcem. To było jak trzęsienie ziemi, jak krzyk w próżni. Radość i przerażenie zmieszały się w mojej duszy. Czy istota, która miała ratować świat, mogła pozwolić sobie na rodzinę? Czy mogłem narażać ich na niebezpieczeństwo?

 

Nie wiedziałem. Byłem szczęśliwy i załamany jednocześnie. Czułem, jak moje mroczne moce zderzają się z ludzkimi pragnieniami. Nie mogłem tego znieść. Musiałem odejść, choćby na chwilę.

 

Samotnie udałem się na koniec świata. Stałem na klifie, gdzie ziemia kończyła się nagle, a przed moimi stopami rozpościerała się otchłań. Wiatr uderzał we mnie, jakby chciał zedrzeć ze mnie całą moją moc, wszystkie moje wątpliwości. Patrzyłem w nicość i próbowałem odnaleźć w niej odpowiedzi.

 

Myśli były jak burza, uczucia jak przypływ. Wiedziałem, że to moment próby. Jeśli teraz upadnę, świat upadnie razem ze mną. Ale jeśli odrzucę miłość, którą czułem do Anny i naszego nienarodzonego dziecka, moje serce stanie się martwe.

 

Nie było łatwego wyjścia. Stałem tam godzinami, może dniami. A kiedy w końcu wróciłem, byłem już innym człowiekiem. Wiedziałem, że nie mogę uciec od swojego przeznaczenia, ale mogłem spróbować połączyć to, co niemożliwe. Być Mesjaszem i być ojcem. Walczyć z ciemnością, ale pozwolić sobie na odrobinę światła.

 

Teraz wiem, że to miłość daje mi siłę. Że w tym wszystkim nie chodziło o zbawienie świata, ale o zbawienie samego siebie. I choć droga wciąż była długa, wiedziałem, że nie jestem już sam. Anna i nasze dziecko - byli moim celem, moim światłem w mroku. I to dla nich walczyłem. Do samego końca.

Dodane 6 godz. temu
28
Info

Tylko obserwowani przez użytkownika thevengefulone
mogą komentować na tym fotoblogu.

Informacje o thevengefulone


Inni zdjęcia: M.M martawinkel... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Czapla biała jerklufotoGrecka przygoda na Evii activegames12 / 03 /25 xheroineemogirlxTruck1 Polska kowalski33