photoblog.pl
Załóż konto

Ciemność spowijała świat, a ja, Mroczny Mesjasz, stałem na krawędzi zniszczenia i odkupienia. Moje przeznaczenie było jasne - ocalić ludzkość przed samą sobą, przed nienawiścią, która sączyła się jak trucizna w duszach. Jednak coś, a raczej ktoś, zaczynał przenikać przez mury mojego chłodnego opanowania.

 

Anna.

 

Jej imię było jak echo światła w mroku, jak ciepły podmuch wiatru w bezkresnej zimie. Czułem, jak moje serce, zazwyczaj zamknięte w klatce obowiązku, zaczyna bić szybciej na jej widok. Byłem Mesjaszem, tym, który miał zburzyć mury nienawiści, ale ona była tą, która burzyła moje własne mury.

 

Myśli krążyły mi po głowie jak czarne ptaki. Jak mogę ją zaskoczyć? Jak pokazać jej, że za maską mesjasza kryje się ktoś, kto potrafi kochać? Wtedy do głowy przyszedł mi pomysł. Mój ukochany motor. Stalowy rumak, który był dla mnie ucieczką, wolnością, oddechem.

 

"Zabiorę ją na przejażdżkę" - pomyślałem.

 

Nie czekałem długo. Następnego dnia spotkałem się z Anną pod starym dębem, gdzie często siadywaliśmy. Była piękna, jej kasztanowe włosy igrały z wiatrem, a oczy miały ten niepowtarzalny blask.

 

- Anna - zacząłem, próbując ukryć drżenie w głosie. - Mam dla ciebie niespodziankę.

 

Jej usta uniosły się w delikatnym uśmiechu.

 

- Jaką niespodziankę? - zapytała, podchodząc bliżej.

 

- Pokażę ci - odparłem, wyciągając rękę.

 

Złapała ją bez wahania. Prowadziłem ją przez wąską ścieżkę aż do miejsca, gdzie mój motor spoczywał pod płachtą. Kiedy ją zsunąłem, Anna otworzyła szeroko oczy.

 

- To twój motor? - spytała z niedowierzaniem.

 

- Tak. Chcesz się przejechać?

 

Jej oczy zapłonęły ekscytacją.

 

- Bardzo!

 

Podałem jej kask i pomogłem usiąść za mną. Czułem jej ramiona obejmujące mnie w pasie, jej bliskość, jej ciepło. Włączyłem silnik, a warkot maszyn był jak bicie serca - mocny, nieustępliwy.

 

Ruszaliśmy przez las, wzdłuż krętych dróg. Wiatr rozwiewał nasze włosy, a świat wokół nas wirował jak kalejdoskop kolorów. Czułem, jak jej śmiech miesza się z wiatrem, jak moje serce, po raz pierwszy od dawna, nie było ciężkie od bólu świata.

 

Po godzinie zatrzymaliśmy się nad jeziorem. Słońce powoli chyliło się ku zachodowi, malując niebo w odcieniach różu i złota.

 

- Było niesamowicie - szepnęła Anna, schodząc z motoru.

 

- Cieszę się, że ci się podobało - odpowiedziałem.

 

Usiedliśmy na trawie, w milczeniu wpatrując się w taflę wody. Czułem, że nadchodzi ten moment, moment, w którym muszę jej powiedzieć, co czuję. Moje przeznaczenie, moje brzemię... Wszystko to traciło znaczenie przy niej.

 

- Anna... - zacząłem, ale ona położyła palec na moich ustach.

 

- Wiem - powiedziała cicho. - Czuję to samo.

 

I wtedy po prostu się do mnie przytuliła. Czas przestał istnieć, a ja, Mroczny Mesjasz, znalazłem w jej ramionach zbawienie, którego szukałem dla całego świata. Może to miłość była odpowiedzią, której potrzebowała ludzkość. Może to ona była moim prawdziwym powołaniem.

Dodane 10 MARCA 2025
26
Info

Tylko obserwowani przez użytkownika thevengefulone
mogą komentować na tym fotoblogu.

Informacje o thevengefulone


Inni zdjęcia: Biegus rdzawy slaw300Wedding photographymagicPoznań photographymagicwschód vrgraf1446 akcentova1446 akcentova:) dorcia2700Poczuły wiosnę bluebird11* * * * takapaulinkaZarosło. ezekh114