photoblog.pl
Załóż konto

Przybyłem na tę planetę, gdy niebo pękało od krzyków, a ziemia drżała pod ciężarem ludzkiej nienawiści. Moje stopy dotknęły popękanej gleby, a powietrze wypełniał zapach dymu i strachu. Byłem Mrocznym Mesjaszem, ostatnią nadzieją na uratowanie tego świata przed ostatecznym upadkiem. Moim zadaniem było wyplenić nienawiść, oczyścić serca i zaszczepić w ludziach iskrę miłości, która miała stać się płomieniem odrodzenia.

 

Jednak od momentu, gdy spotkałem Annę, moje misja zaczęła zacierać się w mroku moich własnych uczuć. Ona była jak światło wśród cieni, ciepło pośród wiecznego chłodu, który mnie otaczał. Jej śmiech rozbrzmiewał we mnie jak pieśń, a jej dotyk kruszył mury, które przez wieki budowałem wokół swojego serca.

 

Każde nasze spotkanie niosło ze sobą niebezpieczeństwo. Wiedziałem, że pozwalając sobie na te uczucia, osłabiam swoją moc. Ale nie mogłem się powstrzymać. Spędzaliśmy godziny, rozmawiając o świecie, o marzeniach, o bólu, który nosiła w sobie. Widziałem w niej to, co chciałem ujrzeć w całej ludzkości - nadzieję, dobroć i odwagę.

 

Pewnego dnia, gdy siedzieliśmy na ławce w parku, Anna spojrzała na mnie poważnie, jej dłonie splotły się nerwowo.

 

- Chciałabym, żebyś poznał moją mamę - powiedziała.

 

Czułem, jak moje serce zamarło na ułamek sekundy. Spotkanie z matką Anny wydawało się czymś nierealnym, zbyt ludzkim dla istoty takiej jak ja. Przecież byłem jedynie cieniem, zbawicielem, który miał pozostać w mroku. Ale w jej oczach widziałem tę iskrę nadziei i nie mogłem jej zawieść.

 

- Dobrze - odpowiedziałem cicho, próbując ukryć strach, który skrywał się pod moją spokojną powierzchnią.

 

Kiedy nadszedł dzień spotkania, moje dłonie drżały, a oddech stawał się płytki. Anna prowadziła mnie przez wąskie korytarze kamienicy, jej dłoń była kotwicą, która trzymała mnie przy rzeczywistości.

 

Drzwi otworzyły się, a przede mną stanęła kobieta o łagodnym spojrzeniu i ciepłym uśmiechu.

 

- Witaj, kochanie - zwróciła się do Anny, a potem przeniosła wzrok na mnie. - A to musi być ten tajemniczy chłopak, o którym tyle słyszałam.

 

- Tak, mamo. To jest... - Anna zawahała się, jakby sama nie była pewna, jak mnie przedstawić. - To jest Mroczny Mesjasz.

 

Oczekiwałem wszystkiego - strachu, odrzucenia, może nawet gniewu. Ale ona po prostu wyciągnęła rękę i przywitała mnie z taką serdecznością, że przez chwilę czułem się jak zwykły człowiek.

 

- W moim domu każdy jest mile widziany - powiedziała, zapraszając nas do środka.

 

Przy stole rozmawialiśmy o drobiazgach. O pogodzie, o ulubionych książkach Anny z dzieciństwa, o jej śmiesznych przygodach z młodości. Czułem, jak moje mury pękają, kawałek po kawałku. Każdy ciepły gest, każdy uśmiech jej matki przypominał mi, po co tu jestem. Nie tylko by walczyć z nienawiścią, ale też by zrozumieć miłość, w jej najczystszej formie.

 

- Masz piękne oczy - powiedziała nagle mama Anny, a ja uniosłem głowę, zaskoczony. - Pełne smutku, ale i nadziei. Takie oczy mają ci, którzy wiele widzieli.

 

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Zamiast tego uśmiechnąłem się nieśmiało, czując, że po raz pierwszy ktoś mnie naprawdę widzi.

 

Gdy wychodziliśmy, mama Anny przytuliła mnie, a ten prosty gest sprawił, że poczułem się częścią czegoś większego. Czegoś, co było poza moją misją, poza mrokiem, z którego przybyłem.

 

Anna ścisnęła moją dłoń mocniej.

 

- Jestem z ciebie dumna - szepnęła, a ja wiedziałem, że choć świat wciąż płonął od nienawiści, to we mnie zaczęło kiełkować ziarno miłości. I może, tylko może, to właśnie ona miała stać się moją prawdziwą misją.

Dodane 9 MARCA 2025
79
jestersarmy Piękne
10/03/2025 10:22:06
Info

Tylko obserwowani przez użytkownika thevengefulone
mogą komentować na tym fotoblogu.

Informacje o thevengefulone


Inni zdjęcia: :) dorcia2700Obiadek... halinam... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Biegus rdzawy slaw300