Deszcz spływał po mojej skórze niczym łzy niebios, kiedy stanąłem nagi pod strumieniem wody. Gorące krople uderzały o moje ciało, spłukując zmęczenie i brud dnia, lecz nie mogły oczyścić mojego umysłu z myśli, które mnie dręczyły.
Jestem Mrocznym Mesjaszem. Zstąpiłem na ten świat, by go ocalić - tak brzmiało moje przeznaczenie, tak mówiły proroctwa zapisane w księgach starszych niż czas. Miałem być zbawieniem, ostatnim płomieniem w ciemności, która pożerała ludzkie serca. Widziałem nienawiść, widziałem upadek. Widziałem świat, który konał, a jednak... moje myśli krążyły wokół jednej osoby.
Anny.
Zamknąłem oczy, pozwalając wodzie przesączać się przez moje włosy, spływać po karku i plecach. Czułem ciepło, ale to nie ono mnie rozgrzewało. To wspomnienie wczorajszego wieczoru pulsowało we mnie, oszałamiające, nieodparte. Anna. Jej dotyk, jej skóra drżąca pod moimi palcami. Jej wargi, miękkie i ciepłe, jakby stworzone do tego, bym mógł się w nich zatracić. Czułem jej zapach, nawet teraz, mimo wody i pary wypełniającej łazienkę.
Przysięgałem, że nie pozwolę sobie na słabość. Przysięgałem, że pozostanę ponad tym, co ludzkie. A jednak nie potrafiłem. Kiedy trzymałem ją w ramionach, czułem, że nie jestem Mrocznym Mesjaszem, nie byłem istotą posłaną przez los - byłem tylko mężczyzną, który pragnął kobiety bardziej niż zbawienia świata.
Czy to grzech? Czy to zdrada mojego przeznaczenia?
Wczorajsza noc była jak sen, z którego nie chciałem się budzić. Jej ciało w moich ramionach, miękkie, idealnie pasujące do mojego, falowanie oddechu, dłonie przesuwające się po mojej skórze, jakby chciała się upewnić, że istnieję naprawdę. Szepnęła moje imię, ale nie to, którym nazywali mnie prorocy. Nie to, które niosło grozę i chwałę. W jej ustach byłem po prostu sobą. Człowiekiem, nie mesjaszem.
Parny zapach wody mieszał się z moimi wspomnieniami, a ja nie potrafiłem uciec od nich, choć powinienem. Musiałem skupić się na misji. Musiałem uratować świat. Ale co, jeśli moje serce mówiło mi, że świat, który naprawdę chcę ocalić, istnieje tylko tam, gdzie jest Anna?
Czy można być zbawcą i jednocześnie pozwolić sobie na miłość? Czy miłość jest zgubą, czy właśnie ona jest zbawieniem?
Woda uderzała o moje ciało, ale nie była w stanie zagłuszyć tych pytań, które niosły się echem w mojej duszy.
Tylko obserwowani przez użytkownika thevengefulone
mogą komentować na tym fotoblogu.
2 godz. temu
2 godz. temu
2 godz. temu
2 godz. temu
2 godz. temu
2 godz. temu
2 godz. temu
15 godz. temu
Wszystkie wpisyInni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Cashel lilina:) dorcia2700... thevengefulone... thevengefulone... thevengefulone... thevengefulone